Miecz grunwaldzki pod rosyjskim sztandarem
Tymczasem nad Newą inne hasło padło z ust polskich – w imieniu zaboru rosyjskiego. Poseł Wiktor Jaroński w Dumie w odpowiedzi na czyn kadrówki 8 sierpnia wyraził wiarę, że z pomocą Bożą Słowiaństwo, pod egidą Rosji odeprze Teutonów, podobnie jak pięć wieków temu uczyniły to pod Grunwaldem Polska i Litwa. Wojna będzie tragiczna, bratobójcza, ale doprowadzi Polskę do zjednoczenia, z posiewu wspólnie przelanej krwi urośnie zgoda polsko-rosyjska. Duma grzmotem oklasków przyjęła tę deklarację, bo też minister Sazonow już dawniej zalecał Mikołajowi II powrót do polityki Aleksandra I. Książę Grigorij Trubeckoj z Mikołajem Lwowem zredagowali podniosłą odezwę do Polaków, którą pod datą 14 sierpnia [1914 r.] podpisał naczelny wódz Mikołaj Mikołajewicz. Mowa tam była o zmartwychwstaniu narodu polskiego, o zjednoczeniu zaborów i odrodzeniu Polski swobodnej w wierze, języku i samodzielnej, i też o mieczu grunwaldzkim „co nie zardzewiał”. Takiej mowy nie słyszano od Rosjan nigdy i nic podobnego nie przeciwstawiły odezwie wielkoksiążęcej państwa centralne. Bobrzyński próbował natchnąć Franciszka Józefa do śmielszych obietnic, ale nic nie wskórał.
Nadjechał tymczasem z Niemiec do „Petrogradu” Dmowski i objął kierownictwo polityki prokoalicyjnej, na najbliższą więc metę – prorosyjskiej. Pod wrażeniem zburzenia przez Niemców części Kalisza (4 VIII) chętnie zszeregowali się działacze warszawscy, narodowi demokraci, realiści, postępowcy. Ostrzegano Galicjan przed polityką „Bartka Zwycięzcy” i, choć piłsudczycy grozili „bezwzględnością” przeciwnikom, ogół ludności Królestwa ustosunkował się do nich odpornie.
Na razie obie strony doznały bolesnych rozczarowań. 29 sierpnia [1914 r.] Rosjanie ponieśli klęskę pod Tannenbergiem, za to 3 września zajęto Lwów, a zwycięski odpór Francuzów nad Mamą (6-9 IX) nie doszedł prawie do wiadomości ogółu.