„Zamieć”

„Zamieć”

Takim symbolem określił Żeromski straszne, prawie beznadziejne losy, które przeżywał naród na przełomie roku 1914/1915 i jeszcze potem, przez wiosnę i lato. Zaciągnęła się wojna na długie lata. Zaciążyły jej klęski szczególnie nad Polską deptaną przez trzy armie cesarskie, skazaną na bratobójczy rozlew krwi. Napór niemiecki na Warszawę, odpór rosyjski od Wisły do granic zaboru (październik-listopad 1914), ofensywa rosyjska aż pod Kraków, zahamowanie jej pod Limanową – to były kataklizmy urągające wszelkim polskim rachubom i aspiracjom. Zawiódł się każdy, kto myślał, że Opatrzność per Germanos czy per Moschos szybko przekreśli dzieło rozbiorów. Trzej cesarze myśleli na razie o zaborach i rozbiorach -zbawienie leżało w długiej wojnie, która wyniszczy wszystkich gnębicieli. Blisko dwa miliony Polaków poszły do wrogich armii. Niemcy i Austriacy targując się o zużycie legionów cisnęli kraj kontrybucjami, Rosjanie w odwrotach porywali ludność, palili osiedla. NKN zbiegł z Krakowa do Wiednia, gdzie go za wierną służbę czekały wyrzuty mniemanych dobroczyńców. Rola polskiego oręża w gigantycznych zmaganiach okazała się nikła, choć dla narodu stanowiła przeżycie – często szczytne, zawsze bolesne. Piłsudski ze swoją pierwszą brygadą krwawe boje staczał pod Łowczówkiem (22 XII), jeszcze krwawsze były wysiłki drugiej brygady (Hallera, Januszajtisa) pod Mołotkowem (24 X 1914 r.) i w Karpatach, gdzie im kazano wśród zimy odpierać ofensywę rosyjską na Węgry. Ta była różnica między brygadami, że druga cierpliwie i ofiarnie spełniała, co jej kazała NKN i AOK, gdy pierwsza butnie, z pogardą przyśpiewywała sobie obelżywą dla narodu pieśń, odtąd świętą dla całej piłsudczyzny: „Nie trzeba nam od was uznania”, „My pierwsza brygada, strzelecka gromada, na stos rzuciliśmy swój życia los, na stos, na stos”.

Po przeciwnej stronie frontu Zygmunt Balicki i Wiktor Jaroński próbowali stworzyć podobną legię, ale dowództwo rosyjskie odrzuciło ich oferty. Niewiele więcej powodzenia miały późniejsze podobne próby.

Ogół ich nie pochwalał, słusznie zgadując u samego Mikołaja Mikołajewicza nieszczerość i niechęć do Polaków. Jakoż gdy doszło [od V-X 1915r.] do konkretyzowania wielkoksiążęcych zapowiedzi na konferencjach obustronnych polityków, ministrowie carscy (Szczegłowitow, Makłakow, prezes senatu Akimow) odparli perswazje Dmowskiego, Ignacego Szebeki i in. wcale nie słowiańskim tonem. Mijały chwile uniesień, kiedy krakowianie legionistom, a warszawianie pułkom sybirskim rzucali kwiaty pod nogi. Wielka wojna narodów, o którą modlił się Mickiewicz, przez pierwszy rok przyniosła rozczarowania wszystkim. Orientacje kształtowały się nie tyle z nadziei lepszego jutra, ile z konieczności dla jednych, z uczucia bólu i odwetu u innych. Niemcy i Austriacy pracowali dla Dmowskiego, Rosjanie dla Piłsudskiego.

Ogół ich nie pochwalał, słusznie zgadując u samego Mikołaja Mikołajewicza nieszczerość i niechęć do Polaków. Jakoż gdy doszło [od V-X 1915r.] do konkretyzowania wielkoksiążęcych zapowiedzi na konferencjach obustronnych polityków, ministrowie carscy (Szczegłowitow, Makłakow, prezes senatu Akimow) odparli perswazje Dmowskiego, Ignacego Szebeki i in. wcale nie słowiańskim tonem. Mijały chwile uniesień, kiedy krakowianie legionistom, a warszawianie pułkom sybirskim rzucali kwiaty pod nogi. Wielka wojna narodów, o którą modlił się Mickiewicz, przez pierwszy rok przyniosła rozczarowania wszystkim. Orientacje kształtowały się nie tyle z nadziei lepszego jutra, ile z konieczności dla jednych, z uczucia bólu i odwetu u innych. Niemcy i Austriacy pracowali dla Dmowskiego, Rosjanie dla Piłsudskiego.