Chaos w Warszawie. Ukraińcy we Lwowie
Podziemna organizacja lewicowa nie drzemała przez czas nieobecności komendanta. Odkąd ów przestał być socjalistą (1914), a zanim okazał głębsze dno swej społecznej fizjonomii zaczęła się publicystyczna i literacka praca nad stworzeniem dlań legendy (Sieroszewski, Jędrzejewicz, Śliwiński i in.). Legenda roziskrzyła się na tle mniemanego męczeństwa, kiedy dobrowolny więzień wcale dostatnio odżywiał się w Magdeburgu – i pisał o swych pierwszych bojach. Emisariusze-piłsudczycy przenikali do Rosji (Hołówko), aby tam organizować nie armię, lecz czerwonawą organizację. W podobnym kierunku działali w Rosji i na Zachodzie ludzie typu masońskiego, niechętni Dmowskiemu. Kiedy się stało już oczywiste, że o ukształtowaniu nowej Polski zadecyduje koalicja, Rada Regencyjna kontynuując swą zabawę w rząd niepodległego państwa, mając pod ręką trochę Wehrmachtu i dbając niby o ciągłość polityki oraz o porządek prawny, powołała do ministerium przedstawicieli Koła Międzypartyjnego. W tym gabinecie obok premiera Józefa Świeżyńskiego główną rolę grali Głąbiński i Zygmunt Chrzanowski. Zanim gabinet zdołał porozumieć się z Komitetem paryskim, jako uznaną reprezentacją Polski na Zachodzie, lewica zorientowała się, że ów Komitet nie przyswaja sobie władzy nad krajem i że rząd krajowy jeszcze nie ma ramienia wykonawczego. Ucieszyli się z tego także Niemcy ze zrozumiałych powodów. Podniesiono zarzut, że jest to rząd nie dość niepodległy, bo władzę czerpie pośrednio od okupantów. Ministrowie (głównie Chrzanowski) ogłosili, że chcą utworzyć rząd, oparty o najszersze warstwy ludu pracującego, ale to nie pomogło. W wyzwolonym Krakowie Daszyński zgotował warszawskim ministrom najgorsze przyjęcie; w Lublinie komisarz Zdanowski przejął władzę od generał-gubernatora, ale sytuacji nie opanował. Świeżyński zażądał od regentów ustąpienia, na co oni jemu właśnie dali dymisję [4 XI 1918 r.]. Nic dziwnego, że z takiej polskiej niegotowości skorzystali we Lwowie Ukraińcy. W nocy na 1-go listopada ich improwizowane wojsko, uzbrojone i pouczone przez oficerów z rozpadającego się AOK, opanowało niemal cały Lwów. Żywioł polski obudził się pod nową okupacją, znacznie dzikszą niż austriacka i rosyjska -i rzucił się do samoobrony. Narodowcy i peowiacy ubiegali się o lepsze w ofiarnej walce. Gdy dorośli wracali w nieładzie dopiero z frontu włoskiego, zmęczeni wojną i rozłazili się po domach, młodzież płci obojga, dosłownie: lwowskie dzieci, z ladajakim uzbrojeniem odbierały kochane miasto Ukraińcom ulicę po ulicy.