Sprawa ukraińska na konferencji i w polu

Sprawa ukraińska na konferencji i w polu

Losy Wilna i Lwowa zależały nie tylko od stosunku sił walczących i nie tylko od zamiarów zachodnich potencji, ale także od świadomej woli polityków polskich. Piłsudski pod wpływem swego otoczenia rychło cofnął zgodę na „mapę Dmowskiego” i wrócił do dawnych marzeń o związku wolnych z wolnymi różnych narodów wschodnich pod supremacją Polski. Chciał rozbić Rosję, budować Białoruś i Ukrainę, protegować kraje bałtyckie – i w tym uścisku wcielać Litwę do wspólnego państwa. Paderewski także chwilami deklarował się jako federalista. Wiedząc o tym piłsudczycy z Lauristonu w Komitecie przeprowadzili w lutym kampanię o wschodnie granice: imaginowali „ogromną Polskę strategiczną”, która by sięgała za Dniepr, za Dźwinę i broniła Europy, jak się dziś mówi, przeciw bolszewikom. Dmowski przekonywająco dowodził, że na tych obszarach nie ma na kim oprzeć federacji. Stanęło na tym, że Polska także i na wschodzie ma być państwem narodowym, ale zdolnym do wewnętrznego rozrostu; Litwie etnograficznej przyznano odrębność i niepodległość. Dłuski i Wasilewski jeszcze 20 marca [1919 r.] obstawali przy niesięganiu poza Lwów, Borysław i Kałusz, licząc, że o resztę ułożą się z Ukraińcami. Wobec konferencji obowiązywała delegatów polskich solidarność, ale o tej rozbieżności zdań protektorzy Ukraińców nie mogli nie wiedzieć.

Nie wpuszczone do Gdańska przez Lloyd George’a pułki hallerczyków jechały tymczasem przez Niemcy do Polski. Było to po zlikwidowaniu na Węgrzech rewolucji Beli Kuna, a to, co przeżyli Węgrzy stanowiło w ustach Dmowskiego nie lada argument za silną Polską. Użyto hallerczyków do wyparcia Ukraińców z zagłębia naftowego pod Borysławiem, na które to skarby szczególnie liczyli Anglicy. Nastąpiło dramatyczne starcie między angielskim delegatem Botha (niegdyś przywódca Burów) i Dmowskim. Po wyczerpaniu wszystkich argumentów, gdy Bur nie dał odpowiedzi na pytanie, czy alianci zaręczą, że obwodu tego nie zajmą bolszewicy, konferencja została przerwana, a delegat polski ryzykował utratę anglosaskiego poparcia przed samym podpisaniem pokoju. Tak daleko rzeczy nie zaszły. Hallerczyków z frontu wycofano, ale inne oddziały, niektóre pod gen. Żeligowskim aż spod Odessy zdążyły na czas, by bronić wydartego Ukraińcom Stanisławowa. Pomogły Polsce w tych walkach tylko wojska rumuńskie, które obsadziły Pokucie, broniąc wstępu bolszewikom, a osłoniwszy w ten sposób swoją Besarabię wycofały się poprawnie. Ostatni atak Ukraińców na Lwów skłonił wreszcie koalicję do przyznania Polsce (25 VI) prowizorycznie całej Galicji, 18 zaś lipca generał Iwaszkiewicz, za zgodą mocarstw, dokonał oczyszczenia kraju błękitnem wojskiem.