Traktat wersalski
6 maja plenarna konferencja pokojowa wysłuchała streszczenia traktatu z Niemcami, który nazajutrz zakomunikowano tym ostatnim z zaznaczeniem, że mogą zgłaszać pomysły tylko co do sposobu realizacji ustalonych już zasad. Niemcy protestowali i nie bez skutku, bo w dalszych targach osiągnęli niejedną merytoryczną zmianę. Zamiast pierwotnie przyznanych 56,5 [tys.] km2 z 5 milionami ludności, otrzyma Polska 45,5 [tys.] z 3 milionami. Ultimatum sformułowano 29 maja, w 30 dni potem w Sali Zwierciadlanej Wersalu Dmowski i Paderewski podpisali traktat w szeregu innych sygnatariuszy. Linia graniczna przeprowadzona została według danych etnograficznych w ten sposób, że nie wróciły do Rzeczpospolitej dawne wielkopolskie miasta Piła, Wałcz, Międzychód, Wschowa i inne; z Prus Wschodnich otrzymaliśmy bez plebiscytu tylko Działdowo; z Zachodnich zwężający się ku morzu pas, który wrogom Polski łatwo będzie nazwać korytarzem, ze Śląska przyznano od razu tylko kawałeczek (kolej Leszno-Rawicz).
Poddani niemieccy mieszkający na terytorium polskim nabywali obywatelstwo polskie, ale ci co się osiedlili po 24 kwietnia 1886 r. musieli na to uzyskać pozwolenie rządu polskiego. W ciągu 2 lat mogli Niemcy i Polacy po obu stronach kordonu optować na rzecz jednej lub drugiej ojczyzny. Na Śląsku Górnym, w granicach ustalonych przez mocarstwa, z ludnością dwumilionową, odbyć się [miał] plebiscyt, podobnie jak na pruskich Mazurach. Na terenie pomorskim (który odtąd Niemcy i Anglicy zaczęli nazywać korytarzem) wolność komunikacji między Rzeszą i Prusami Wschodnimi [została zapewniona]. O Gdańsku postanowiono, że Niemcy zrzekali się […] ponad 1 900 km2 terenu, który należeć [miał] do Wolnego Miasta. Otrzymać ono [miało] konstytucję, jaką sobie ułoży z wysokim komisarzem głównych mocarstw. Komisarz Ligi Narodów rozstrzygać [miał] spory między Gdańskiem a Polską. Konkretniej stosunki gdańsko-polskie określić [miała] obustronna umowa według wskazań mocarstw, tak ułożona, aby Gdańsk należał do polskiego obszaru celnego, aby Polska prowadziła sprawy zewnętrzne miasta i opiekowała się jego obywatelami za granicą. Dalej Polska miała zarządzać Wisłą i siecią kolejową na gdańskim terenie, tudzież kontrolować połączenia pocztowe między Polską i Gdańskiem korzystać miała z urządzeń miejskich potrzebnych dla przewozu i wywozu. Polacy w Gdańsku zyskali równouprawnienie. Majątek Rzeszy na terenie gdańskim mocarstwa przekazały na rzecz Gdańska lub Polski.
Granic południowych traktat mocarstw z Austrią w Saint Germain (10 IX 1919 r.) ani traktat z Węgrami w Trianon [4 VI 1920 r.] nie opisał, ponieważ Rzeczpospolita nie miała z tymi państwami sąsiadować; sprawa ta pozostała do decyzji mocarstw. Najdłużej pozostała w zawieszeniu sprawa granic wschodnich. Różnymi „liniami” próbowały państwa zachodnie oznaczyć terytorium, na którym wskrzeszone państwo miałoby się urządzać, a w liniach tych wyrażała się dyskretnie rozmaita polityka wobec Wschodu. Najchętniej przyznałaby Anglia Galicję Wschodnią – wbrew woli olbrzymiej większości jej mieszkańców – carskiej Rosji, ale tej już nie było. Przyznać jej bolszewikom nie mogło państwo, które starało się podkopać rząd sowiecki. W państwowotwórczą zdolność „Tyrolczyków Wschodu” mało kto wierzył w Paryżu i Londynie. Wśród tych wątpliwości zrodziła się, w formie jednostronnej depeszy dyplomatycznej, linia Curzona (Niemen, Bug), której południowa część gubiła się gdzieś na wschód od Sanu; pierwotnie miała ona rozgraniczać tylko Polaków i Ukraińców na czas rozejmu. Inną linię zakreślił Foch między Polakami i Litwinami (18 VII1919 r.) wzdłuż Niemna, równolegle do linii kolejowej Grodno-Wilno-Dyneburg. 21 września 1919 r. Rada Najwyższa postanowiła przyznać Polsce na lat 25 obszar na wschód od Sanu, z tym, że później odbyć się tam [miał] plebiscyt (Sejm, z wyjątkiem socjalistów, protestował przeciw tej uchwale). Wreszcie, 8 grudnia 1919 r. pozwolono Polsce organizować administrację kraju w Kongresówce i Białostockim, ale bez północnej części Suwalszczyzny.
Zdanie dotyczące „linii Curzona” zawiera pewne nieścisłości. Linia ta miała być tymczasową (na czas rokowań pokojowych) linią demarkacyjną rozdzielającą armie polskie od bolszewickich. Jej przebieg zaproponował ówczesny minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii – lord Curzon w depeszy z 11 lipca 1920 r. skierowanej do komisarza ludowego spraw zagranicznych Rosji G.W. Cziczerina. Linia ta przebiegała w okolicach Suwałk-Grodna-Brześcia Litewskiego i dalej wzdłuż Bugu, aż do dawnej granicy galicyjskiej. Na tym odcinku była ona identyczna z zaproponowaną 8 grudnia 1919 r. przez mocarstwa zachodnie wschodnią granicą odrodzonej Polski. Na tak wytyczoną linię zawieszenia broni wyraził zgodę 9 lipca 1920 r. w Spa premier Władysław Grabski zabiegający o pomoc wojskową dla Polski. Wspomniana Jednostronność” nawiązuje zarówno do faktu, iż pewna zwycięstwa Rosja bolszewicka na propozycję Curzona nie odpowiedziała wcale, jak i do tego, że propozycja brytyjska przedłużała ewentualną linię demarkacyjną na terytorium byłej Galicji, co nie zostało uzgodnione z premierem polskim. Na tym odcinku Curzon pozostawiał po stronie polskiej zaledwie Przemyśl.