Mała konstytucja. Piłsudski naczelnikiem państwa

Mała konstytucja. Piłsudski naczelnikiem państwa

Wiedziano z góry, że trudno będzie rządzić Polską wbrew Piłsudskiemu i że jego wywyższenie na stanowisko głowy państwa najmniej napotka sprzeciwów. Żadna jednak partia, nie wyłączając Wyzwolenia, nie życzyła mu preponderancji. Wszyscy wierzyli mocno, że władza pochodzi od narodu, a wyrazem woli narodu jest sejm. Tendencje te znalazły odbicie w tzw. małej konstytucji z 20 lutego [1919 r.], którą Piłsudski, nie bez oporu, podpisał. Faktycznie były to jakby nowe artykuły henrycjańskie: 1/ władzą suwerenną będzie sejm ustawodawczy, którego ustawy ogłaszać będzie marszałek sejmu, 2/ naczelnik państwa jest przedstawicielem państwa i najwyższym wykonawcą uchwał sejmu, każdy jego akt państwowy wymaga odpowiedniego podpisu ministra, 3/ naczelnik państwa powołuje rząd na podstawie porozumienia z sejmem, 4/naczelnik państwa i rząd są odpowiedzialni przed sejmem za sprawowanie swych urzędów. Głównym autorem małej konstytucji był ludowiec, adwokat Franciszek Bardel. Oddanie władzy Piłsudskiemu i tymczasowa konstytucja zapadły jednomyślną uchwałą sejmu. Można było wróżyć harmonijną współpracę, skoro Piłsudski, zaraz w pierwszym dniu sejmu, przy otwarciu izby oświadczył, że „sejm znowu będzie domu swego ojczystego panem i gospodarzem, że ma uchwalić konstytucję, stworzyć silną armię, usunąć niedomagania życia gospodarczego, podźwignąć przemysł i uchwalić niezbędne reformy agrarne w duchu postępu i wielkich demokracji Zachodu”.

W rzeczywistości każdy z poruszonych tu problemów krył w sobie zarodek walki między partiami i klasami, a im głębiej rozłamywać się będzie sejm, tym chętniej da posłuch Piłsudski tym zausznikom („dureńkom”, jak ich nazywał), którzy mu szeptali, że jest największym z Polaków, że jest źródłem prawa, bogiem czynu i zwłaszcza w polityce zagranicznej liczyć się z sejmem nie powinien. Najważniejszym zadaniem izby było oczywiście uchwalenie konstytucji, ale najpilniejszym ugruntowanie zdrowej gospodarki państwowej. O pierwszym myślała zawczasu jeszcze Rada Regencyjna. Ustanowiła komisję, która ułożyła projekt ustroju dla monarchii konstytucyjnej. Rząd Paderewskiego rozpisał ankietę wśród znawców, gdzie rej wodził Michał Bobrzyński. Pod ich piórem powstał [25 stycznia 1919 r.] projekt konstytucji republikańskiej, opartej na równowadze władz. Do laski marszałkowskiej zaczęły wpływać projekty narodowców, wyzwoleńców, socjalistów, piastowców, Klubu Pracy Konstytucyjnej i inne. Już widać było, że różne kluby, zwłaszcza oparte na podstawach klasowych, traktować będą zadanie ustawodawcze pod kątem zaspokojenia potrzeb materialnych wyborców. Drugie najpilniejsze zadanie konstytuanty tkwiło w dziedzinie waluty i skarbu. Rząd Moraczewskiego przejął po okupantach i na nowo puścił w ruch „Krajową Kasę Pożyczkową”, [emitowano] banknoty (marki polskie) bez złotego pokrycia i bez umiaru. Próbowali ukrócić taką gospodarkę późniejsi ministrowie skarbu: Englich, Karpiński, Biliński, ale wszystko to było daremne, gdy klasy wyższe dawały mało, niższe żądały za dużo, a staropolski nałóg życia nad stan ogarniał zarówno społeczeństwo, jak młodą biurokrację. Piłsudski słuchał rozdźwięków w sejmie ustawodawczym i cieszył się z braku większości nie bez ukrytej nadziei, że mu pewne frakcje lewicowe dopomogą do zapanowania nad sytuacją i do zawładnięcia polityką wojenno-zagraniczną.