Dzieło Sejmu Ustawodawczego – polityczne i gospodarcze
Sejm Trąmpczyńskiego, blisko czteroletni, nie doczekał się dotąd sprawiedliwego porównania ze swym sławnym poprzednikiem. Piłsudski i stańczycy postarają się go, owszem, poniżyć. Chociaż mu społeczeństwo nie dało mocnej większości, choć przeważali w nim ludzie niedoświadczeni, o nie wyrobionych poglądach, sprostał swemu zadaniu niezgorzej. Dał konstytucję, powściągnął samowolę, uchwalił niemało reform, stworzył armię i umożliwił jej zwycięstwo, ustalił wreszcie granice Rzeczpospolitej. Nie rządziła nim ani prawica – bo z nią inni nie chcieli współpracować, ani lewica – bo nie miała wspólnego programu, najwyżej kilka wspólnych haseł; rządził patriotyzm, który kazał popierać nawet gabinety obce, centrowe. Jednego atoli egzaminu nasza konstytuanta nie zdała. Nie dała sobie rady z gospodarką państwową. Państwo, które rozpoczęło byt prawie bez obciążeń wnet dogoniło Europę pod względem długów. Nie tyle żyło nad stan, ile [drukowało] banknoty bez opamiętania. Kampania wschodnia pogrążyła naszą walutę tak dalece, że dolar ze 122 marek w styczniu 1920 r. skoczył w ciągu roku na 730. Pierwszy budżet wniesiony przez Grabskiego w 1921 r. okazał się nierealny; sprężysta akcja Michalskiego i zapowiedź zamknięcia kasy pożyczkowej wywołały oburzenie lewicy (stąd ówczesna jej solidarność z Piłsudskim). Gorszący kryzys letni 1922 r. pogrzebał dzieło „żelaznej miotły”. I oto naród który gotów był umierać za Polskę (40 000 poległych w wojnie bolszewickiej) w ogromnej większości okazał nieświadomość swych obowiązków podatkowych na rzecz skarbu. „Większość sejmu – pisze trafnie Bobrzyński, nie precyzując jednak, jaka to była większość -licząc się z usposobieniem swoich wyborców, włościan i robotników, uchwalała podatki tylko pod jednym warunkiem, że od nich uwolnione będą najniższe, a zarazem najliczniejsze klasy, a granicę uwolnienia posuwała tak wysoko, że wynik podatku chybiał celu. Miało to miejsce przede wszystkim przy podatku dochodowym i majątkowym. Przy gruntowym osiągano ten cel, zaprowadzając progresję dla najwięcej posiadających, a degresję dla najmniej posiadających. System ten nie wpajał w ogół ludności przekonania, że ciężar utrzymania państwa wszyscy dźwigać powinni. Zmieniający się szybko ministrowie skarbu nie znajdowali zrozumienia u swoich kolegów ministrów, z których każdy wszystkie swoje wydatki uznawał za konieczne… Państwo żyło pożyczkami (wewnętrznymi), które niewiele przynosiły, a główne źródło dochodu znajdowało się w drukowaniu pieniądza, na które sejm kolejno bez miary pozwalał”. Tak być musiało, póki z narodu nie wyłonił się prąd zdolny do wytworzenia władzy i do dźwignięcia odpowiedzialności za losy państwa.