Podstawy i perspektywy polityki zagranicznej

Podstawy i perspektywy polityki zagranicznej

Państwo, które Sejm Ustawodawczy zostawiał swemu następcy, liczyło 384 000 km2 z [27,1] milionami ludności, w czym było rdzennych Polaków 69%, innych narodowości 31%. Nie był taki twór anomalią, ani w świecie słowiańskim, gdzie Czesi stanowili w swej republice [50%], ani w pozostałej Europie, gdzie Anglicy, Francuzi, Holendrzy, Belgowie, Włosi panowali nad olbrzymimi koloniami. Miał zresztą prawo Polak wspominać z górą milion rodaków pozostałych w Rzeszy, z górą milion zaginionych w Rosji, milion poległych za cudzą sprawę w armiach zaborczych, nieprzeliczone masy wynarodowionych od 1772 r. Chodziło nadal o to, jak uzyskaną pozycję w świecie utrzymać, jak się ustosunkować do głównych partnerów polityki europejskiej. Partnerami były mocarstwa zwycięskie tj. Francja, Anglia i Włochy, pobite Niemcy, Rosja Sowiecka, zaś w drugim rzędzie, ale w najbliższym sąsiedztwie mała ententa i narody nadbałtyckie.

Francja świadomie i dobrowolnie zrobiła najwięcej dla wskrzeszenia Polski, bo jej potrzebowała przeciw Niemcom. Poświęciła jej interesy tylko na Śląsku Cieszyńskim dla Czechów, na Wileńszczyźnie chwilowo – dla Rosji. Anglia pomogła mimowolnie i tę pomoc starała się potem odrobić. W naturalnej konsekwencji w [lutym] 1921 r. podczas pobytu Piłsudskiego w Paryżu ułożono, a dopiero potem 19 listopada [1921 r.] podpisano akt przymierza z Francją, który wszedł w życie po zawarciu traktatu handlowego 27 czerwca 1922 r. [data wejścia w życie – umowę podpisano 3 marca 1922 r.]. Oprócz wzajemnej pomocy zbrojnej w razie zaatakowania kontrahentów przez kogokolwiek zobowiązali się oni porozumiewać w ważnych sprawach polityki zwłaszcza na terenie środkowej i wschodniej Europy. Trudno było nie iść na rękę Francuzom w sprawach gospodarczych, nie widać natomiast, jakie ważne względy krzyżowały od początku współpracę wobec małej ententy. Z Rumunią zawarto (za tegoż ministerstwa Eustachego Sapiehy) przymierze 3 marca 1921 r. Był to związek również naturalny przeciw rewindykacjom rosyjskim; most między ujściem Wisły i Dunaju mógł znakomicie służyć obu państwom ciążącym ku kulturze zachodniej, jako trasa handlowa bałtycko-czarnomorska. Miałby ów teren także wielkie znaczenie strategiczne, gdyby go rozszerzono w kierunku Węgier i Czechosłowacji. Otóż z Czechami stosunki pozostały oziębłe po ich napadzie na Cieszyn. Polacy aż nazbyt dobrze pamiętali wrogą postawę czeskich socjalistów przed „cudem Wisły” i mocno obstawali przy zasadach etnograficznych, gdy szło o 140 000 rodaków za Olzą, tudzież o malowniczą Jaworzynę w Tatrach, choć sami rozchodzili się z etnografią na Wschodzie. Czesi, nawet najświatlejsi jak Masaryk i Benesz, nie mogli zrozumieć istoty stosunków polsko-rosyjskich i przejęli po swym przeciwniku Kramarzu grawitację ku Rosji. Sami trzymając Ruś Zakarpacką kwestionowali prawa polskie do Małopolski Wschodniej. Tak z ich dążenia do wspólnej granicy z Rosją oraz z polskiego dążenia do wspólnej granicy z Węgrami wynikł antagonizm dla obu narodów zgubny, pożądany dla Niemiec, ale poniekąd i dla Rosji, i dyplomacja francuska daremnie próbowała go załagodzić.

Ogromna większość Polaków z tym antagonizmem nie miała nic wspólnego, podobnie jak przebolała odwrót polskości z dalekich Kresów wschodnich. Im mniej kto wiedział o tendencjach Rosji Sowieckiej, tym szczerzej pragnął z nią spokojnego sąsiedztwa, chociaż wymiana handlowa posuwała się żółwim krokiem. Nikogo jednak, zdaje się, z polskich polityków nie można winić o to, że Rzeczpospolita gospodarczo związana była z Niemcami, a izolowana od Rosji.

Na szereg lat, póki wojska ententy stały nad Renem, a Rosja była pochłonięta wewnętrzną przebudową niebo nad Polską było spokojne. Ufano – jedni mocniej, inni słabiej, że Liga Narodów, wierna ideom Wilsona (choć zdezawuowanym przez jego rodaków) rozładuje wszystkie przeciwieństwa, znajdzie plastry na wszystkie rany i nie popsuje, ale, owszem, ulepszy porządek powersalski w Europie. Zgodni byli wówczas Polacy w dążeniu do zacieśnienia współpracy z państwami bałtyckimi, choć jedni, jak Piłsudski, rozumieli tę współpracę raczej politycznie i wojskowo, innym szło o zbliżenie kulturalne i gospodarcze. Nie doceniano na Litwie kowieńskiej, a może i w Polsce i w Skandynawii gróźb, jakie wisiały nad tym rejonem ze strony spadkobierców Krzyżaków i Piotra Wielkiego.