Ostatnie godziny przed burzą

Ostatnie godziny przed burzą

Ostatnie dni sierpnia 1939 roku upłynęły pod znakiem burzliwych negocjacji politycznych, toczących się głównie na arenie Anglia – Niemcy – Polska. Jakkolwiek, treści przekazywane sobie pomiędzy dyplomatami nie wskazywały na ich oficjalne zamiary, a rzeczywiste cele były zgoła inne, niż deklarowane. Anglia za wszelką cenę pragnęła pozostać neutralna, przy czym w razie wybuchu wojny miało być to usprawiedliwione rzeczowymi powodami. Niemcy z kolei chciały przede wszystkim zniechęcić zachodnich aliantów do podejmowania jakichkolwiek działań wojennych, co odbyć się miało albo poprzez zwykłą namowę, albo przekonaniu ich o bezsensowności ich interwencji. Ponadto, wbrew wszelkim pozorom, Niemieckie ultimatum wobec Polski było jedynie grą polityczną, albowiem zasadniczym ich celem było opanowanie polskiego terytorium (swe rzeczywiste zamiary Hitler przedstawił w swej rozmowie z Brauchitschem, kiedy to powiedział, iż pragnie jedynie postawić Polskę w trudnej sytuacji politycznej, a następnie zaatakować).

Dążeniem Polski natomiast, zarówno oficjalnym, jak i rzeczywistym, było zachowanie pokoju, przy czym nie byłby to pokój „za wszelką cenę”, czyli poprzez zgodę na niemieckie żądania.

Jak wiadomo, Hitler pierwotnie atak na Polskę wyznaczył na świt dnia 26 sierpnia 1939 roku. Szczyt działań dyplomatycznych datuje się więc na przeddzień tego terminu, czyli 25 sierpnia. Wtedy to Niemcy prowadzili najsilniejsze akcje polityczne mające na celu odizolowanie Polski od państw zachodniej Europy, jakimi były Anglia i Francja. Głównym celem Hitlera było uświadomienie mocarstw zachodnich o sojuszu z sowietami i wzbudzenie wrażenia, iż jest on o wiele dalej idący, niż im by się wydawało. Drugim narzędziem w jego rękach było złożenie „szerokiej, szczodrej oferty” Wielkiej Brytanii, jaką była propozycja gwarancji utrzymania brytyjskiego imperium, w razie jego neutralności w nadchodzącej wojnie.

W związku z pierwszą sprawą, jaką było uświadomienie Anglii i Francji o istnieniu braterstwa Rzeszy i ZSRS, wynikły pewne komplikacje. Mianowicie, zamysł Hitlera przeciwstawiał się planom Stalina, który to z kolei chciał, by nikt nie domyślił się o jego współpracy z Niemcami. Miało to swe głębsze cele, albowiem Stalin, nie będąc pewien siły swej armii, bał się ewentualnej jej konfrontacji z Wojskiem Polskim. W razie, gdyby Polacy upewnili się o sojuszu, mogliby wysłać większe siły do obrony wschodniej granicy, lub chociażby wzmocnić obronę. Ponadto, atakując z zaskoczenia, Armia Czerwona osiągnęłaby o wiele większe rezultaty, niż gdyby atak był łatwy do przewidzenia.

Druga sprawa, związana z „szeroką, szczodrą ofertą” spotkała się ze strony Brytyjczyków z wielkim zainteresowaniem. Politycy angielscy i niemieccy poczęli się spotykać, by przedyskutować ten problem. Z początku, brytyjski ambasador, sir Neville Henderson, który podjął się roli mediatora pomiędzy Polską a Niemcami, dał do zrozumienia, iż ofertę tę rozważy jedynie wówczas, gdy będzie to oznaczać pojednanie z Rzeczpospolitą na drodze negocjacji, na co Hitler odpowiedział, iż „jakaś polska prowokacja może w każdej chwili uczynić nieuniknioną niemiecką interwencję w celu ochrony osób narodowości niemieckiej” (mając zapewne na myśli planowane upozorowanie polskiego ataku na radiostację w Gliwicach).

Warto zauważyć, że Hitler nie podejmował jeszcze większych kroków w kierunku Wielkiej Brytani, licząc, iż wszystko wyjaśni dalszy rozwój wydarzeń. Po zakończeniu wstępnej rozmowy z Hendersonem, wydał ostateczny rozkaz zaatakowania Polski o świcie dnia następnego. Już godzinę później do Wolnego Miasta Gdańska zawitał niemiecki pancernik „Schleswig-Holstein”, mający na oficjalnym celu złożenie hołdu pochowanej w Gdańsku załodze krążownika „Magdeburg”, który zatonął przed 25 laty. Okręt zakotwiczył naprzeciwko polskiej placówki wojskowej, Westerplatte. W rzeczywistości, we wnętrzu pancernika ukryta była grupa uderzeniowa „Hennigsen”, mająca za zadanie zaatakowanie polskiej jednostki dnia następnego.

Poza sprawą Anglii, Hitler podjął również kroki dyplomatyczne w kierunku zjednania sobie Francji, która zobowiązana była wobec Polski sojuszem. Podczas popołudniowej rozmowy złożył francuskiemu ambasadorowi, Robertowi Coulondre?owi, deklarację, iż Niemcy nie mają wrogich zamiarów wobec Francji i zrzekają się Alzacji i Lotaryngii na rzecz utrzymania pokoju. Jakkolwiek, pomimo okazania niechęci do walki z Francuzami, Hitler zastrzegł sobie, iż stanie się to koniecznością, w razie, gdyby Francja przystąpiła do wojny po stronie Polski. Francuzi pozostawili kwestię do przemyślenia.

W tym samym czasie, w Londynie zakończyły się polsko-brytyjskie negocjacje w sprawie podpisania układu sojuszniczego na wypadek wojny (patrz rozdz. 1.1.), który ostatecznie sygnowany został o godzinie 17:35. Było to wydarzenie olbrzymiej wagi, albowiem stawiało Niemcy w wielce nieprzyjaznej sytuacji. Hitler stanął w obliczu trudnej decyzji, kiedy to zdawał sobie sprawę, iż nie będzie mu łatwo dojść do porozumienia z zobowiązanymi sojuszami Anglią i Francją, przy czym na pomoc włoską liczyć nie będzie można. Nasuwały się też wątpliwości co do rzeczywistych zamierzeń Stalina. Jak łatwo zauważyć, sytuacja ta nie należała do korzystnych, biorąc pod uwagę fakt, iż Wehrmacht o świcie dnia następnego zaatakować miał Polskę. O 18:30 Hitler doszedł do wniosku, iż potrzebuje czasu na negocjacje – w rozmowie z Ribbentropem i gen. Keitlem nakazuje wstrzymać wszelkie przygotowania do agresji, argumentując to koniecznością przeprowadzenia dalej idących negocjacji.

Warto napomnieć, iż pomimo tego, że agresja na Polskę została anulowana do odwołania, nie do wszystkich jednostek niemieckich rozkaz ów dotarł. Na Przełęczy Jabłonowskiej do niewoli zostali wzięci polscy żołnierze, a na granicy z Prusami Wschodnimi doszło do licznych strzelanin. Rząd polski odebrał to jako prowokacje.