Brzoza
W poezji Broniewskiego bardzo często elementy przyrody są kojarzone z określonymi nastrojami wierszy, współtworzą lub choćby tylko odzwierciedlają owe nastroje. Zasadniczym elementem obrazów ojczystego pejzażu pozostają w liryce tego poety drzewa. W literaturze motyw drzewa, dość powszechnie obecny w różnych epokach, najczęściej bywa zaczerpnięty z Biblii i uzupełniony przez obiegowe, powszechne wyobrażenia przenoszone ze sztuki i religii (święte gaje, drzewa, np. dęby) różnych narodów, ludów. Z reguły, w tym ujęciu, pozostaje odzwierciedleniem ludzkiego losu (Drzewa żyją wraz z człowiekiem, napisał Żeromski), symbolem (wieloznacznym) mocy, wielkości człowieka, narodu, także odnawiania się życia, corocznego rytmu owocowania i obumierania. Jest jakby łącznikiem między niebem a ziemią. Poszczególne gatunki drzew mają w piśmiennictwie europejskim różnorakie znaczenia symboliczne, np. królewskie, bardzo twarde drzewo oliwne, zawsze zielone, to symbol pokoju, płodności. Istnieją też drzewa, choćby osika, kojarzone ze złem, siłami nieczystymi lub żałobą, światem podziemnym, jak cyprysy, śmiercią – niczym wierzba. U Broniewskiego pojawia się w różnych rolach, kontekstach. Na przykład bywa drzewem wojny (niczym w Żołnierzu polskim), nostalgii (jak w Drzewie rozpaczającym), wreszcie smutku – niczym właśnie w analizowanej przez nas Brzozie. Zauważmy, że u innych pisarzy brzoza często zwraca uwagę na coś innego, np. symbolizuje początek, wiosnę, piękną dziewczynę, jako symbol smutku pojawia się brzoza płacząca – niczym w wierszu T. Lenartowicza: Plączące brzozy, smutne drzewa.
Wiersz Brzoza pochodzi z ostatniego okresu twórczości Broniewskiego, z tomu Anka będącego zbiorem przejmujących liryków (wierszy–trenów, wierszy-epitafiów) poświęconych tragicznie zmarłej, ukochanej córce poety. W zarysowanej w wierszu sytuacji lirycznej pamięć ojca o zmarłym dziecku jest jeszcze bardzo świeża, czas nie zabliźnił tej głębokiej rany. Żal, rozpacz to bardzo gwałtowne uczucia, przed którymi nie ma żadnej drogi ucieczki:
Przeciw smutkom cóż pocznę,
o! brzozo!
Usnę, ależ się ocknę,
coś się we mnie rozpęta,
by pamiętać, pamiętać,
o! brzozo!
Zatruta trumiennie pieśń pozostaje w sercu poety, właśnie ona narzuca mu taki a nie inny obraz świata, nakazuje widzieć całą rzeczywistość przez pryzmat tragicznego doświadczenia, bólu. To wiersz nie tyle mówiący o córce, co poecie-ojcu, jego sytuacji i uczuciach, konsekwencji śmierci najbliższej osoby dla samego pisarstwa podmiotu lirycznego tożsamego z autorem. To tylko monolog poety – córka, a tym bardziej drzewo, pozostaje w utworze milcząca.
W tym autotematycznym monologu lirycznym (jak wspomnieliśmy, drzewo zostaje niemym słuchaczem) pisarza, zasadniczym elementem staje się obawa o to, czy słowa zdołają oddać ból cierpiącego podmiotu, czy w ogóle mogą stanowić ekwiwalent uczuć nieszczęśliwego ojca:
Jakże rozpacz wyrazić, gdy żyję,
o! brzozo!
kiedy słowa nijakie, niczyje,
a ja powiem rozpaczą
słowom, że nic nie znaczą,
o! brzozo!
Śmierć córki stała się dla ojca z niczym nieporównywalnym doświadczeniem, tragedią. Skłoniła do weryfikacji wcześniejszych wyobrażeń -przede wszystkim odnośnie poezji, słowa, bo przecież ów ojciec był poetą.