Co Stalin na to?
W latach 1936-37, po przebudowie gospodarki kraju i radzieckiej wsi, Stalin nareszcie mógł zająć się armią i rozszerzaniem swej strefy wpływów. W myśl tego podjął typowo imperialistyczną decyzję skierowania swej ekspansji na wschód od ZSRR, co wkrótce stało się jego głównym celem działania. Aby go osiągnąć rozpoczął intensywne zbrojenia i szkolenia armii wyczekując momentu, kiedy jego siły będą wystarczające, by móc zagarnąć ziemie leżące za wschodnią granicą jego kraju – ziemie Rzeczpospolitej.
Jakkolwiek, aby imperialistyczne zamysły Stalina mogły zostać zrealizowane, musiał on przedtem znaleźć sobie odpowiedniego sojusznika. Sojusznika, który zniechęcałby przeciwników Kraju Rad, zagrażając im swą siłą, wzbudzając strach i tym samym zniechęcając ich do konfliktu z ZSRS. Powinien też wspierać Stalina, udzielając Związkowi potrzebnej pomocy militarnej i politycznej. Sojusznik, którego poszukiwał Stalin powinien być państwem silnym i potężnym.
Po tej eliminacji kwalifikowało się trzech kandydatów, którzy nadawaliby się do roli sprzymierzeńca Stalina: III Rzesza, Francja, Anglia. Dwaj ostatni odpadali z wiadomych przyczyn. Pozostał Adolf Hitler.
Stalin, znalazłszy sobie państwo, mogące służyć mu za sojusznika, aby móc osiągnąć zamierzony cel, jakim była ekspansja na zachód od ZSRS, wybrał taktykę stopniowego zachęcania Hitlera do wspólnej agresji na Polskę.
Z początku rokowania szły powoli. Przez ok. 3 lata nie zdziałano prawie nic w sprawie zbliżenia się III Rzeszy i ZSRS. Stalin obwiniając za to (i nie tylko za to) ówczesnego komisarza spraw zagranicznych Maksyma Litwinowa, którego nazwisko kojarzone było z konfliktem pomiędzy dwoma państwami (Litwinow popierał zachód i był żydem), w maju 1939 roku usunął go ze stanowiska, które zajął następnie Wiaczesław Mołotow. Od tej pory wydarzenia wyraźnie przybrały na tempie. Jakkolwiek, zadanie, które otrzymał nowo mianowany, w cale nie było proste. Po pierwsze, Niemcy bynajmniej nie chciały dzielić się łupem, jakim były polskie ziemie, chcąc zaatakować Rzeczpospolitą samemu i zatrzymać je w całości dla siebie. Po drugie wreszcie, były komisarz spraw zagranicznych nie poczynił praktycznie żadnych postępów na drodze poprawienia stosunków pomiędzy Rzeszą a ZSRR, które cały czas pozostawały w stanie ochłodzenia. W takiej sytuacji nie można było zacząć negocjacji od bezpośredniego zaproponowania sojuszu. Trzeba było natomiast się spieszyć, gdyż atak Hitlera na Polskę był już tylko kwestią kilku miesięcy i jeśli Związek Radziecki w porę nie zawarłby z III Rzeszą sojuszu, smaczny kąsek, jakim były polskie ziemie mógłby zostać bezpowrotnie połknięty przez Hitlera.
Mołotow wykorzystując fakt, iż Niemcy potrzebowały surowców, których olbrzymi zasób posiadał Związek Radziecki, podjął na początku starania do podpisania przez dwa państwa traktatu handlowego. Jednak i to nie skłoniło Rzeszy do żadnych sensownych działań. Mimo rozmowy komisarza z ambasadorem Niemiec, Friedrichem Wernerem von der Schulenburgiem, mającej miejsce 20 maja 1939 roku, podczas której ubolewał, iż rząd niemiecki nie podejmuje żadnych działań w celu podpisania umowy handlowej, mogącej później służyć jako pomoc w stworzeniu nowej podstawy dla stosunków pomiędzy dwoma krajami, Hitler nie przejawiał zamiaru podpisywać takiego dokumentu.
W związku z powyższym biegiem wydarzeń, Stalin zdecydował się wymusić upragniony sojusz na przywódcy III Rzeszy poprzez szantaż możliwością podpisania przez ZSRS układu nie z Niemcami, lecz z Anglią i Francją (co w istocie nie było dążeniem Stalina, lecz jedynie jego podwójną grą).
W tym celu dnia 15 czerwca 1939 roku do Berlina wysłany został poseł bułgarski Parkan Draganow, przedstawiający się jako pośrednik radzieckiego charge d’affaires, Georgija Astachowa. Spotkał się on z podsekretarzem stanu w berlińskim MSZ, Ernestem Woermannem i oświadczył mu, że „Związek Radziecki (…) wahał się w wyborze między trzema możliwościami, a mianowicie: zawarciem paktu z Anglią i Francją, dalszym przeciąganiem pertraktacji w sprawie paktów i zbliżeniem z Niemcami. Ostatnia możliwość (…) jest najbliższa życzeniom Związku Radzieckiego. (…) Gdyby Niemcy oświadczyły, że nie zaatakują Związku Radzieckiego, albo że zawarłyby z nim pakt o nieagresji, Związek Radziecki powstrzymałby się prawdopodobnie od zawierania układu z Anglią”.
Dało to oczekiwany skutek. 28 czerwca 1939 roku Schulenburg podjął pierwsze kroki ku zbliżeniu się dwóch krajów i oświadczył Mołotowowi, iż podpisany 24 kwietnia 1926 roku traktat o „przyjaźni i neutralności” pomimo późniejszych komplikacji między dwoma krajami właściwe nie wygasł i może być podstawą do sygnowania wspomnianego paktu o nieagresji.