Nazwisko: Grass
Imię/Imiona: Günther
Znany też jako:
Urodzony: 16 październik 1927 (Gdańsk, Polska)
Zmarł: 13 kwietnia 2015, Lubeka, Niemcy
Kategoria: Literatura.
Grass Gunter – ur. 16.X.1927 w Gdańsku, pisarz niemiecki, ojciec Niemiec, matka Kaszubka. Podczas II wojny światowej zgłosił się do Kriegsmarine jednak z powodu zbyt młodego wieku nie został przyjęty. Wcielony do Reichsarbeitsdienst (RAD), w 1944 do Waffen-SS do czego przyznał się w 2006 roku wywołując tym samym niemałę burzę w Polsce. Podniosły się głosy iż powinien zrezygnować z honorowego obywatelstwa miasta Gdańsk. Swoje postępowanie wytłumaczył w liście zaadresowanym do Gdańszczan którego treść poniżej. Po wojnie pracował jako praktykant w zakładzie kamieniarskim: studiował rzeźbę w Akademii Sztuk Pięknych w Dusseldorfie. Pisywał sztuki teatralne i wiersze, rozgłos zdobył powieścią Blaszany bębenek (1959). Wydał m.in. krótką powieść Kot i mysz (1961), powieści: Psie lata (1963), Ortlich betaubt (1969), Z dziennika ślimaka (1972), Der Butt (1977), Spotkanie w Telgte (1979), Kopfgeburten (1981), Szczurzyca (1986), Wróżby kumaka (1992) oraz kilka zbiorów i komentarzy krytycznych. W jego twórczości pojawiają się motywy polskie – wśród przodków pisarza są Kaszubi.
List Günthera Grassa do prezydenta Gdańska Adamowicza w sprawie służby w Waffen-SS:
Szanowny Panie,
Dziękuję za Pański i list i zaufanie, którego jest dowodem. Za nim moja najnowsza książka „Obierając cebulę” stała się przedmiotem publicznej debaty, informacja na temat znamiennego wprawdzie, nie dominującego jednakże treści książki epizodu z moich młodzieńczych lat, wywołała konsternację, która mogła zdezorientować mieszkańców Gdańska, dla mnie jednak przybrała wręcz groźny egzystencjalnie rozmiar.
W książce, która opowiada o mojej drodze życiowej poczynając od 12 roku życia, czyli roku 1939, relacjonuję, jak w młodzieńczym zaślepieniu 15-latka zgłosiłem się do służby na okrętach podwodnych, do której nie zostałem jednak przyjęty. Zamiast tego we wrześniu 1944 roku, w wieku bez mała 17 lat zostałem bez swojego udziału, wcielony do Waffen SS.
Podobny los przypadł w udziale wielu z mojego pokolenia. Te dwa tygodnie mojego wojennego zaangażowania, od początku do końca kwietnia 1945, przetrwałem chyba tylko przypadkiem.
W powojennych latach i dekadach, po ujawnieniu straszliwego wymiaru zbrodni wojennych Waffen SS, ten krótki, ale jakże ciążący na mnie epizod z lat młodzieńczych, zachowałem dla siebie, nie wymazałem go jednak z pamięci. Dopiero teraz, z wiekiem, znalazłem odpowiednią formę opowiedzenia o tym w szerszej perspektywie. To milczenie może być oceniane jako błąd – jak to się właśnie dzieje – może być też potępiane. Muszę też pogodzić się z tym, że Obywatelstwo Honorowe jest przez wielu mieszkańców kwestionowane. Nie mam też prawa przywoływać w tej sytuacji wszystkiego tego, co na przestrzeni pięciu dziesięcioleci było istotą mojego dorobku jako pisarza i zaangażowanego obywatela RFN. Chciałbym jednak zachować sobie prawo do stwierdzenia, że zrozumiałem tę bolesną lekcję, jaką życie dało mi w młodości: świadectwem tego są moje książki i moja polityczna działalność.
Ubolewam, że Pana i mieszkańców Gdańska, miasta z którym jako gdańszczanin z urodzenia jestem bardzo związany, obarczyłem decyzją, której podjęcie byłoby zapewne łatwiejsze i chyba bardziej sprawiedliwe, gdyby moja książka była już przetłumaczona na język polski.
Na koniec mojego listu chciałbym podziękować tym mieszkańcom Pańskiego i mojego miasta, którzy w dalszym ciągu darzą mnie zaufaniem.
Kiedy bardzo wcześnie, bo już na początku lat 50-tych musiałem zrozumieć, że utrata mojego miasta rodzinnego, będąca następstwem niemieckich win, jest nieodwracalna, publicznie dawałem temu wyraz – przyznaję – bolesnemu faktowi, między innymi wtedy kiedy w grudniu 1970 towarzyszyłem w Warszawie ówczesnemu kanclerzowi Willemu Brandtowi.
Od tamtego też czasu, ze względu na powojenną historię Gdańska, strata ta stała się dla mnie o wiele mniej dotkliwa, ponieważ to właśnie z Pańskiego i mego miasta wyszły znaczące impulsy polityczne w postaci wciąż wybuchającego ruchu robotników walczących o wolność, ruchu, który następnie pod nazwą „Solidarność”, wszedł do historii, podobnie jak przywódca – Lech Wałęsa. W moich książkach ruch ten znalazł swoje literackie odbicie, zaś w moich tekstach politycznych wskazywałem na to, że to w Gdańsku po raz pierwszy potrafiono zapobiec rozlewowi krwi dzięki metodzie „Okrągłego Stołu”. Miałem wiele powodów do dumy z mojego miasta rodzinnego, którego duchowa postawa promieniowała na całą Europę, gdy szło o to, by w bezkrwawy sposób zakończyć dyktaturę, jak też walnie przyczynić się do obalenia Muru Berlińskiego i otwarcia drogi dla prawdziwej demokracji. Wszystko to dodało mi otuchy, aby kontynuować raz po raz utykające w martwym punkcie rozmowy między Polakami i Niemcami, między Niemcami i Polakami, tak abyśmy byli wszyscy w stanie wyciągnąć z lekcji, jakakolwiek byłaby ona bolesna, taką naukę, która pozwala na wzajemne zrozumienie.
Serdecznie pozdrawiam,
Günter Grass