Znaczną brutalizacja stosunków międzyludzkich (w porównaniu ze współczesnymi czasami) jest widoczna na pierwszy rzut oka. Kitowicz jest człowiekiem światłym jak na swoje czasy i wręcz proroczo przewiduje zmianę podejścia społeczeństwa do takich rzeczy: „Zadziwi się mój Czytelnik, jakim sposobem takie ekscesa kryminalne płazem uchodziły. Uwolnię go natychmiast z podziwienia przypomnieniem prawa polskiego, które zabójcy rozmyślnemu, szlachcicowi, okupić głowę zabitego szlachcica pozwalało. Cóż dopiero mówić o zabójstwach w pijaństwie popełnionych! Cóż dopiero o żartach szkodliwych na czas, ale niekoniecznie śmierć przynoszących!”
Taka sytuacja dowodzi dużej różnicy między wartością ludzkiego życia w ówczesnym czasie w porównaniu do czasów dzisiejszych. Stanowionej także literą prawa. Śmierć oponenta (szlachcica) należało okupić pieniędzmi, i to wystarczyło żeby stało się zadość prawnym konsekwencjom (nie wspominam już o karach za zabicie przez szlachcica kogoś z niższego stanu, kary w tym wypadku były znikome – nie wyższe jak sto czerwonych złotych jak podaje Kitowicz). Odpowiedzialność za czyny popełnione pod wpływem alkoholu jest marginalizowana. Jedyne zagrożenie dla zabójcy mogło pochodzić od stronników zabitego szlachcica, ale jak pisze autor: „[…]zapłacono, zagodzono familiją, i na tym się skończyło”. Łatwość uniknięcia kary innej niż materialna jest bez wątpienia czynnikiem torującym drogę znacznej brutalizacji stosunków społecznych. Jednym z powodów pod który często „podciągano” powód wybuchnięcia awantury było pojęcie honoru, w wielu przypadkach – od obrony Rzeczypospolitej na sejmikach do „honorowego” zakończenia gry w kręgle. Przypuszczać można, że taka honorowość istniała na zasadzie „nasza kompanija go posiada a ta druga nie”, gdyż często Ci sami przedstawiciele szlachty pojedynkujący się w imię honoru, dla zabawy wszczynali różnego rodzaju bójki z błahych powodów, nawet między sobą. Z drugiej strony może to świadczyć o przesadnym, wręcz patologicznym poczuciu honoru, chociaż Kitowicz również podaje przykłady szlachty statecznej, nie rwącej się do bójek.
Mimo to jeśli już wynikła awantura nie godziło się unikać walki, jednak część szlachty chwytała się wszelkich sposobów aby uniknąć walki: „Niejeden tchórz, skoro rzecz wytoczyła się do szabel, skrył się pod rogówkę i gdy drudzy karbowali sobie łby, nosy, policzki, obcinali ręce, on w dobrym zdrowiu pod rogówką przesiedział zawieruchę…” Poza wszystkim, faktem niezaprzeczalnym jest to, że istniała wtedy moda na zawadiacki tryb życia, która podejmowała ryzyko utraty życia.