Pielgrzym

Pielgrzym

Motywy podróży, wędrowania, pielgrzymki często stają się w literaturze metaforą ludzkiego życia (żeglugą niepewną jest życie, jak pisał Palladas, która prowadzi do jednego portu pod ziemią), także rodzajem wyprawy w głąb siebie, poszukiwaniem wyboru drogi, niekiedy i ucieczki, zapomnienia. Zarówno grecka mitologia jak i Biblia postrzegały los człowieka w perspektywie wędrówki – nie zawsze bezpiecznej, łatwej, zmuszającej do dokonywania bardzo trudnych wyborów kierunku marszu. Z tak szeroko rozumianym pojęciem pielgrzymki mamy do czynienia w analizowanym wierszu Norwida – nie jest to pielgrzymka do jakiegoś konkretnego miejsca uznawanego za święte, ale długa podróż przez życie, której kresem staje się dopiero śmierć.

Pielgrzymka z tego wiersza jest niełatwa, długa, drogą pozostaje całe ludzkie życie. Wędrujący przez nie człowiek z każdym zdobytym doświadczeniem kształtuje swe wnętrze, formuje się w sensie duchowym. Celem ostatecznym staje się zespolenie z Bogiem. I właśnie ze względu na ów cel finalny, należy, podkreśla poeta, przyjąć odpowiedni system wartości, w którym gromadzenie dóbr materialnych nie gra istotnej roli, wręcz utrudnia rozwój ducha. Rangi człowieka, jego wartości nie wyznacza posiadanie czegokolwiek, choćby domu:

Wy myślicie, że i ja nie Pan,
Dlatego, że dom mój ruchomy
Z wielbłądziej skóry…

Gromadząc majątek, można wspiąć się na wyżyny społecznej hierarchii – podmiot liryczny zdaje sobie z tego sprawę, ale i jednoznacznie odrzuca tę drogę. Nie zamierza być arystokratą pieniądza, chce stać się arystokratą ducha. Nie czuje się mniej wartościowy od ludzi bogatych, przeciwnie – uważa się za kogoś lepszego, jego bogactwo ma wymiar znacznie cenniejszy, bo duchowy. Dobra materialne mogłyby mu jedynie utrudnić pielgrzymowanie, opóźniać pochód ku wieczności. To na pewno jest rodzaj wyrzeczenia, ale osiągnięcie zamierzonego celu w pełni wynagradza rezygnację z dostatku, materialnej satysfakcji, która – zdaniem Norwida – nie stanowi istoty człowieczeństwa.

Człowiekowi dążącemu do stanów stanu (swoistej doskonałości, która, z racji przymiotów ducha, postawi go ponad każdym stanem społecznym, ponad hierarchiami wynikającymi z bogactwa, również urodzenia) wystarczy tyle ziemi ile jej stopa ma pokrywa. Sensem życia jest w tym wierszu zbliżenie się do Boga, zatem istotą ludzkiego bytowania pozostaje i sama wędrówka ku Bogu, wznoszenie się ku niemu:

Przecież ja-aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa,
Jak piramidę!

Pielgrzymka, w ujęciu Norwida, nie ma ziemskiego kresu, zespolenie z Bogiem może nastąpić dopiero w życiu wiecznym. Zatem liczy się przede wszystkim sama duchowa wędrówka, pielgrzymowanie aż do fizycznego końca marszu. Chylące się ku zmierzchowi życie powinno doprowadzić przynajmniej w pobliże Boga.

Wiersz został zbudowany z czterech zwrotek trzywersowych, w których powtarza się ten sam wzorzec metryczny Dwa pierwsze wersy mają po dziewięć zgłosek, natomiast ostatni pięć. W wierszu odnajdujemy zarówno rymy męskie, jak i żeńskie w układzie abc abc.

Rymy męskie – obejmują wyrazy, w których akcent pada na ostatnią sylabę, rymują się wyrazy jednosylabowe. Takie rymy spotyka się znacznie rzadziej od żeńskich.

Rymy żeńskie – występują w wyrazach, w których akcentowane są przedostatnie sylaby, obejmują półtorej sylaby wyrazu rymowanego, czyli ostatnią sylabę i jedną głoskę z sylaby poprzedniej.