„Przeszkody na linii Mannerheima”, jak wspominał później dowódca jednego z tych pojazdów, E. F. Glushak, „były solidne. Przed nami stały w trzech rzędach ogromne granitowe szczeliny. A jednak, aby zrobić przejście o szerokości 6-8 metrów, potrzebowaliśmy tylko pięciu nabojów przebijających beton. Podczas wybijania dziur wróg nieustannie do nas strzelał. Szybko wypatrzyliśmy bunkier, a następnie dwoma strzałami całkowicie go zniszczyliśmy. Kiedy wyszliśmy z bitwy. Policzono 48 wgnieceń na zbroi, ale ani jednej dziury. ”
Zwróćmy uwagę na jeszcze jedną wartość ogniową KV-2 – mógł strzelać pociskami przeciwpancernymi, co nie było dostępne dla innych dział czołgów. Ta jakość przydała się później, na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Marszałek Związku Radzieckiego G.K. Żukow w swojej książce „Wspomnienia i refleksje” wspomina rozmowę o aparacie Bodo z dowódcą 5 Armii, generałem M.I. Potapowem, 24 czerwca 1941 r .:
„ZHUKOV. Jak działają nasze KV-y i inne? Czy przebija pancerz niemieckich czołgów i ile mniej więcej czołgów stracił wróg na twoim froncie?
POTAPOV. Jest 30 dużych czołgów KV-2. Wszystkie są bez pocisków do dział 152 mm.
ZHUKOV. Działa 152 mm KV strzelają pociskami od 09-30, więc zamów natychmiastowe pociski przebijające beton od 09-30. i używaj ich. Pokonasz wrogie czołgi z pełną prędkością.”
Pociski przebijające beton zostały zużyte wcześniej, ponieważ nacierające wojska niemieckie nie budowały konstrukcji żelbetowych. Pocisk posiadał bezpiecznik zwalniający, który umożliwiał penetrację betonu. Wsiadając do wieży czołgu, jeszcze zanim pękł z ciężarem prawie pięćdziesięciu kilogramów, po prostu go zerwał, odrzucił na bok.
Wróćmy do początku lat czterdziestych. Ciężki czołg KV-2 nie był jeszcze nazywany samobieżną jednostką artyleryjską, ale wszyscy rozumieli, że będzie wykonywał określone zadania, że taki pojazd bojowy jest bardzo potrzebny. Biorąc pod uwagę duże prawdopodobieństwo uderzenia pocisków w wysoką wieżę, konstruktorzy w 1940 roku nieco ją zmodyfikowali, zwiększając nachylenie przedniej płyty pancerza. Usunięto również karabin maszynowy w kadłubie. I pomimo tego, że KV-2 był produkowany w bardzo małych seriach, dobrze służył i był inspiracją do pomysłu na stworzenie ciężkich samobieżnych dział artyleryjskich.
Na początku 1943 r. To samo działo 152 mm zostało zainstalowane na bazie czołgu KV-1S w nieobrotowej opancerzonej sterówce. W tym samym czasie nowa maszyna, nazwana SU-152, była krótsza, a działo zostało bardziej racjonalnie umieszczone w kadłubie.
W lipcu 1943 r. Pierwsze trzydzieści pięć dział samobieżnych zostało wyładowanych z rzutu położonego 100 km od przedniej krawędzi. Po trzygodzinnym marszu natychmiast przystąpili do bitwy na Kurskim Wybrzeżu. Straciwszy dwanaście „Tygrysów” i siedem ciężkich dział samobieżnych „Ferdynand”, wróg odmówił ataku w tym sektorze. We wrześniu tego samego roku na front zaczęły pojawiać się samobieżne działa ISU-152, wykonane na bazie bardziej zaawansowanego czołgu IS-2. Tak mała seria czołgów KV-2 była początkiem nowoczesnej ciężkiej artylerii samobieżnej.