Nie wszyscy byli jednak zmuszani do podpisania listy, część osób dobrowolnie przyjęła niemiecką narodowość w oczekiwaniu na płynące z tego profity. Za przykład podać można przypadek Franciszka Waltersa, który w początkowym okresie wojny entuzjastycznie odnosił się do okupantów niemieckich i dobrowolnie zgłosił chęć przyjęcia niemieckiego obywatelstwa . Wypadki takie miały miejsce szczególnie w pierwszych latach wojny.
Przywilejami na które mogła liczyć osoba podpisująca listę, były np. prawa do kart żywnościowych oraz do poboru renty , a także zwolnień od ciężarów podatkowych . Dopuszczalne było również podjęcie nauki przez osoby z grupy III w szkołach wyższych, zawodowych i specjalnych, z tym ze na studia wymagane było zezwolenie kancelarii partyjnej . Udogodnienia te były jednak mało atrakcyjne, wziąwszy pod uwagę iż osoby przypisane do III i IV grupy podlegały poborowi wojskowemu. To z kolei wiązało się z szybszym lub późniejszym wysłaniem na front i niekiedy śmiercią w szeregach Wehrmachtu.
Okazało się, iż niemiecka segregacja narodowościowa podzieliła ludność polską również po wojnie. Na łamach Dziennika Bałtyckiego – który w pewnym stopniu odzwierciedlał istniejącą w społeczeństwie sytuację-dostrzec można mocne głosy sprzeciwu, napiętnujące zarówno tych dobrowolnie wpisujących się na listę jak i wcielonych pod przymusem. Jednym z takich przejawów wrogiego nastawienia wobec osób przymusowo wpisanych na listę, może być list A. Bachledy Pawelczyka, byłego więźnia obozu koncentracyjnego, który z goryczą oskarża: obawą przed utratą stanowiska, obawą o żołądek poszli w objęcia hitleryzmu(…) to strach przed obozami koncentracyjnymi was wypędził w szeregi niemieckie. „Bo żyć się przecież chciało wygodnie” .
Podobne negatywne oceny osób wpisanych na niemiecką listę narodowościowa odnaleźć możemy w polemice prowadzonej na łamach Dziennika Bałtyckiego czerwcu 1945 roku. Dyskusję zapoczątkował artykuł Zofii Żelskiej-Mrozowickiej podejmujący tematykę wniemczania . Artykuł ten stanowi swego rodzaju manifest, mający wyrażać zdanie ogółu społeczeństwa: pragniemy, by z naszego życia państwowego zniknęła jak najprędzej osłabiająca nas zmora podziału obywateli państwa na jakiekolwiek kasty, klasy, elity, warstwy czy kategorie. W dalszej części, autorka wyjaśnia różnicę między Volksdeutschem a Eingedeutschem, których wniemczenie odbywało się (…) najczęściej -choć nie zawsze-pod przymusem. Volksdeustch ukazany został jako oportunista, który czymprędzej schował swastykę i paraduje z orzełkiem, opaską białoczerwoną, wstążeczką, kokardką i proporczykiem(…) Do wszystkich partyj i „dobrze widzianych” organizacyj natarczywie puka(…)
Powyższy artykuł stał się zarzewiem konfliktu rozstrzyganego na łamach kolejnych numerów dziennika. Małgorzata Sławska z Gdyni-jedna z czytelniczek dziennika- stanowczo sprzeciwia się dyskryminacji Eingedeutschów, jako przymusowo i wbrew swej woli wpisanych na niemiecka listę narodowościową. List tejże był odpowiedzią na głos obywatela Wyręby, napiętnującego Eingedeutschów . Polemika dotycząca sytuacji wniemczonych ucina się na głosie A. Bachledy-Pawelczyka, który udzielając poparcia Wyrębie komentuje: uspokoił nas Polaków, nie szabrowników i karierowiczów ale ludzi ciężkiej pracy (…) którzy oburzeni pierwszym artykułami, uspokojeni przez obywatela, podrażnieni znów zostali przez artykuł obywatelki Sławskiej . Głos oskarżający Eingedeutschów zamyka dyskusję na łamach Dziennika Bałtyckiego.
Podzielone głosy dotyczące przymusu wpisy na niemiecką listę narodowościową i wiele tysięcy osób wpisanych na listę stanowiły nie lada problem do rozwiązania.
Sytuacja, jaka zaistniała na Pomorzu nie była dobrze znana społeczeństwu zamieszkującemu tereny Generalnej Guberni. W przeciwieństwie do Wybrzeża, na tych terenach wpisywanie na listę nie było podyktowane przymusem. Dlatego też dochodziło do wielu nieporozumień i pochopnych oskarżeń przez ludność polską, która nie była poddana podobnemu terrorowi.
Powstające władze państwowe dostrzegały konieczność uregulowania zaistniałej sytuacji. Zrozumienie przez nowe władze przyczyn masowego wpisu na niemiecką listę narodowościową stało się podstawą do stworzenia możliwości pozwalających na przywrócenie tej ludności wszystkich praw obywatelskich. Warto podkreślić, iż w procesie rehabilitacji nie chodziło o przyznanie praw obywatelskich państwa polskiego tym osobom, lecz o stwierdzenie nieprzerwanego istnienia tych praw i uznanie, że osoby zrehabilitowane nie dopuściły się w latach wojny zdrady narodu polskiego. Polskie organa administracji państwowej i sądy na mocy przepisów prawa rehabilitacyjnego miały za zadanie ustalić okoliczności wpisu danej osoby do określonej grupy niemieckiej listy narodowościowej i stwierdzić jakie posiada ona obywatelstwo .
Pierwszym aktem prawnym wydanym w Polsce Ludowej dotyczącym osób wpisanych na niemiecka listę narodowościową był dekret z 28 lutego 1945 roku o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów. Dekret ten nie doczekał się jednak realizacji na terenie Pomorza, ponieważ już 6 maja 1945 roku uchwalona została nowa ustawa o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów, na podstawie której dotychczasowe akty prawne utraciły moc .
Minister Administracji Publicznej wydał w dniu 25 maja rozporządzenie w sprawie rehabilitacji. W myśl tego rozporządzenia, osoby wpisane na niemiecką listę narodowościową i które ukończyły do dnia 1 stycznia 1945 roku czternaście lat, powinny złożyć deklarację wierności. Celem, weryfikacji miało być: „(…)całkowite oczyszczenie z elementów narodowo małowartościowych, politycznie szkodliwych, społecznie pasożytniczych(…)” .