Skutki kampanii 1920 roku
Nie od razu ujawniły się one współczesnym. Pod wpływem krytyki publicystów narodowców, zwłaszcza Stanisława Strońskiego, opinia przypisała różne niepowodzenia polskie wyprawie na Kijów. Niektórzy sądzili, że w ogóle można było uniknąć dalszej wojny, przyjmując zimowe propozycje Sowietów. Ekspertyza wojskowa (płk. T. Kutrzeby) to i owo w rachubach naczelnego wodza usprawiedliwiła, ale miraży ukraińskich nic obronić nie zdoła. Z drugiej strony nie jest bezwzględnie pewne, czy długo trwałby pokój na owych zimowych warunkach oparty, dopóki Trocki tchnął namiętnością światowej rewolucji. Marsz na Ukrainę i buńczuczne wypowiedzi Piłsudskiego stworzyły w lewicowych kołach Francji i Anglii podejrzenie, że Polska uprawia na Wschodzie imperialistyczne, nieuzasadnione pretensje, które trzeba hamować dla pokoju światowego. Mniemanie to nie było tajemnicą dla złych sąsiadów Rzeczpospolitej i ośmieliło ich do odwetowych żądań.
Jakkolwiek Anglia nic nie osiągnęła dla Polski od Sowietów, uważała jednak, że ustępstwa Grabskiego obowiązują nadal. Co gorsza, Niemcy samo uwikłanie się nasze w sprawy wschodnie witali radośnie, a widząc załamanie się frontu po Kijowie pokrzepili się potężnie na duchu. Odbiło się to wszystko na plebiscytach, a o politycznym nawracaniu Mazurów protestanckich trudno było myśleć. Plebiscyt wschodnio-pruski miał miejsce [11 lipca 1920 r.] kiedy zdawało się, że Polska ginie po raz wtóry. Padło za nią [2,2-7,6%] głosów, więc tylko liche skrawki mocarstwa przydzieliły Rzeczpospolitej (12 i 15 VIII). Na Śląsku Cieszyńskim sami Polacy, widząc lepsze po stronie czeskiej nastroje zrzekli się plebiscytu i pozostawili decyzję Radzie Ambasadorów (Grabski w Spa 10 VII). Tu Francja dopilnowała decyzji przychylnej dla Czechosłowacji (28 VII), której przyznano pół Cieszyna, zagłębie karwińskie i kolej bogumińsko-koszycką z 140 000 polskiej ludności, a Słowakom w Czechosłowacji Spisz i Orawę z 40 000 Polaków. Na Górnym Śląsku pod hamującym wpływem Wielkiej Brytanii przygotowania do plebiscytu szły żółwim krokiem. Ludność się niecierpliwiła, a niemieccy socjaliści okazali się doskonałymi nacjonalistami: ich Grenzschutz pod komendą Horsinga terroryzował ludność polską tak, że już 20 VIII 1919 roku wybuchło pierwsze powstanie. Hasło dała do niego śląska PO W, nic jeszcze wówczas nie mająca wspólnego z peowiakami-piłsudczykami. Ruchawka została stłumiona, ale miała ten skutek, że przynajmniej zjechała na miejsce komisja plebiscytowa francusko-angielsko-włoska z oddziałami wojska pod komendą gen. Le Ronda. W chwili zagrożenia Warszawy rozzuchwaleni Niemcy jęli napastować nawet żołnierzy francuskich, co widząc lud polski znowu chwycił za broń i otoczył Katowice i Bytom; to drugie powstanie powściągnął z trudem, rozdzielając walczących, Le Rond.
Również i w sprawie gdańskiej nastąpiło po Kijowie wyraźne pogorszenie. Zaraz nazajutrz po cyrografie Grabskiego, 11 VII Lloyd George dorzucił do traktatu wersalskiego nowość niezgodną z jego duchem -że zarząd i własność portu oraz dróg i urządzeń z nim związanych ma należeć nie do Polski, lecz do osobnej Rady, złożonej z obustronnych delegatów. Po kilkumiesięcznych targach Gdańsk i rząd polski zawarły 9 [listopada 1920 r.] kompromis, którym ową Radę [ukonstytuowano]. Przewodniczyć miał parytetowej Radzie – w braku porozumienia co do osoby – wysoki komisarz z ramienia Ligi Narodów.