System kar na wielkich okrętach angielskich w XVIII wieku.
Służba na morzu w XVIII wieku nie należała do najłatwiejszych, szczególnie jeśli flota danego państwa brała udział w częstych starciach. Jednym z takich państw była Anglia, prowadząca w tym okresie ciężkie boje na morzach i oceanach. To właśnie Anglia była w znacznym stopniu uzależniona od handlu morskiego, w przeciwieństwie do innych nadmorskich krajów, takich jak np. Francja, która korzyści materialne czerpała głównie drogą lądową.
Flota angielska w przeciwieństwie do wcześniejszych wojen angielsko-hiszpańskich i angielsko-holenderskich spełniała głównie funkcje obronne . Polegały one na zapewnieniu ochrony własnej żegludze handlowej oraz na blokowaniu floty francuskiej w jej macierzystych portach celem uniemożliwienia żeglugi statków handlowych i przerzucenia wojsk francuskich na terytorium wysp brytyjskich. Aby osiągnąć ten cel potrzebne były odpowiednie siły morskie składające się z dobrze uzbrojonych i nowoczesnych okrętów. Okręty te, należące do największych jednostek w swoim czasie potrzebowały także sprawnej załogi która w najcięższych warunkach nie mogła zawieść.
Aby lepiej zrozumieć problematykę systemu kar na XVIII wiecznych żaglowcach należy pokrótce scharakteryzować taktykę i warunki bytowe na tego typu jednostkach pływających. Te dwa zagadnienia są istotne, ponieważ oprócz innych czynników to właśnie one najbardziej wpłynęły na system karalności marynarzy.
Wraz z nastaniem epoki wielkich żaglowców, pojawiła się nowa taktyka walki morskiej zastępująca dotychczasowy system korsarski, nosząca miano taktyki manewrowej. Taktyka ta zwana również liniową wymagała od załóg wysokiego poziomu wyszkolenia . Aby realizować jej założenia potrzebni byli również doskonale wyszkoleni kapitanowie. Jeśli dowódcy nie rozumieli się doskonale, szyk okrętów łamał się a bitwa przekształcała się w oddzielne, pojedyncze starcia i nie dawała pożądanych wyników.
Aby temu zapobiec w taktyce liniowej wprowadzono wiele zakazów . Zaczęto bezwzględnie przestrzegać szyku linii. Każdemu dowódcy okrętu wyznaczono miejsce w linii i okręt z którym mógł prowadzić ogień. Okręty musiały również mieć taką samą prędkość i uzbrojenie aby mogły sprawnie wykonywać manewry zgodnie z rozkazami przekazywanymi z okrętu flagowego . Opuszczenie linii było jednym z największych przewinień, grożących z reguły sądem . W takich warunkach na dowódcy okrętu spoczywała wielka odpowiedzialność. Przekładała się ona na surowość wobec załogi, na której spoczywał dosłownie i w przenośni ogromny ciężar obsługi okrętu podczas starcia.
Powyższy, choć przedstawiony w dużym skrócie zarys taktyki pozwala jednoznacznie stwierdzić, iż w porównaniu z taktyką wcześniejszą obowiązki kapitana okrętu wojennego radykalnie się zwiększyły. Dotychczas dowolne prowadzenie wojny korsarskiej zmieniło się na ściśle uporządkowaną taktykę, mogącą sprawnie działać jedynie w wypadku gdy wszystkie jej części współgrały ze sobą.
Niezadowolenie marynarzy, a co za tym idzie i powód do buntów powodowały także warunki bytowe, które należy również krótko przedstawić.
Załogi żaglowców stanowili często ludzie agresywni i wyjęci z pod prawa. Działo się tak gdyż był znaczny niedobór personelu pływającego, którego liczba po każdej bitwie spadała. Gdy stan liczebny załóg był niewystarczający, szukano ochotników najpierw wśród marynarzy statków handlowych, a potem gdziekolwiek było to możliwe. Porywanie lub uprowadzanie ludzi zamroczonych alkoholem należało do środków najczęściej stosowanych . Z zachowanych akt obliczono iż w 1779 roku podczas największego nasilenia wojny z tworzącymi się Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej kosztem przeszło 106 funtów szterlingów 1019 oficerów i uzbrojonych pomocników dokonało branki 21367 ludzi .
Skompletowanie pełnej załogi było nie lada zadaniem, gdyż duży okręt liczył sobie około 700-800 marynarzy . Służba na okręcie była długa, jednorazowy pobyt marynarzy na jednostce trwał średnio 3-4 lata. Na niektórych okrętach jeszcze dłużej. Nawet gdy w grę wchodziła tylko jedna podróż, zamustrowanie liczyło się na miesiące a nawet na lata
W pomieszczeniach dla załogi panował nieopisany tłok i ścisk. Nie było nawet miejsca żeby zawiesić dla wszystkich hamaki . Wykonywanie obrotu na lewy lub prawy bok odbywało się na komendę. W dolnych partiach okrętu panował niepodzielnie odór i fetor, ale jeszcze gorszy był nagromadzony tam dwutlenek węgla, który doprowadzał do zatruć i stanowił zagrożenie życia.
Kilka powyższych fragmentów z życia marynarza oddaję atmosferę warunków, które były niewyobrażalnie trudne i prowokowały do łamania wszelkich zakazów, co znalazło odbicie w metodach karania.
Dyscyplina na okręcie żaglowym XVIII wieku była na ogół surowa, niekiedy prawie tak surowa jak na śródziemnomorskiej galerze wiosłowej .
Na XVIII i XIX wiecznych żaglowcach winnych karało się zwyczajowo na pokładzie, przy głównym maszcie, w obecności całej załogi. Wykonawcami byli najczęściej najbliżsi koledzy .
Do dyspozycji kapitana pozostawał cały wachlarz kar, które bywały tak okrutne ,że wyegzekwowanie ich narażało karanego na trwałe kalectwo, a nawet śmierć.