Sztandar polski coraz wyżej
Z historycznej perspektywy nie da się utrzymać teza polityczna, że Polskę wskrzesiły legiony, albo że ją budowali aktywiści, gdy strona przeciwna tylko zbierała owoce cudzych zasiewów i zrządzeń losu. Ale przesadne byłoby twierdzenie, że odbudowanie państwa odbyło się bez wkładu Piłsudskiego i zwolenników walki z Rosją. Budzili Polskę i Europę jedni i drudzy, na ogół działając bez porozumienia, często w głębokim nieporozumieniu. Podkomendni rzadko rozumieli dodatnie strony działania przeciwników, ale wodzowie mieli chwile, kiedy wygrywali przeciwne osiągnięcia dla wspólnej sprawy. Dmowski, gdy wobec Rosjan cieszył się z dzielności legionów, Piłsudski gdy rzucał myśl współdziałania z pasywistami, Feldman gdy niepokoił Prusaków możliwym wzrostem moskalofilstwa w Kongresówce – podbijali cenę Polski. Ze akt 5 listopada Rosja potępiała jako niezgodny z prawem międzynarodowym – to było zrozumiałe; Sturmer wytknął w nim prowokowanie Polaków do walki ze „wzniosłym panem”, któremu przysięgali wierność. Anglia i Francja, nie chcąc pchać caratu w objęcia Niemiec, poparły ten protest mętnie tylko napomykając, że jednoczona Polska będzie pierwszorzędnym składnikiem przyszłej równowagi europejskiej. Ale dlaczego protestowali przeciw proklamowaniu państwa polskiego wybitni Polacy w Szwajcarii? Tak przecież uczynili Dmowski i 20 innych polityków w Lozannie 11 listopada, głosząc jako rzecz podstawową konieczność zjednoczenia narodu i wytykając w postępowaniu dwóch cesarzy tendencję do rozbijania tegoż i oszukańczą próbę wyzyskania krwi polskiej dla obcej, wrogiej sprawy. Odezwa lozańska milczała o państwie niepodległym, bo zmierzała do podsunięcia całej koalicji programu zjednoczenia. Nie zrozumieli tej logiki Henryk Sienkiewicz i Jan Kucharzewski, z których pierwszy patronował robocie filantropijnej komitetu w Yevey, a słuchał rad Szymona Askenazego; drugi bałamucił się ideą jedności, a nie doceniał metody gry na dwóch instrumentach. Potępili odezwę lozańską m.in. Szymon Askenazy i Gabriel Narutowicz. Nie potępił jej, ale wyzyskał na terenie amerykańskim Ignacy Paderewski, który 26 listopada wraz z Wydziałem Narodowym reprezentującym 3 i pół miliona wychodźców wystosował do premierów rządów koalicji protest przeciw tworzeniu armii polskiej przez Niemców, zakończony słowami: „Polska musi być wolna, niepodległa i zjednoczona”. Za tym […] stał już, działający w porozumieniu z Paderewskim, szlachetny idealista – prezydent Wilson.
Ze deklaracja lozańska nie zaszkodziła sprawie polskiej, ale ją, owszem posunęła naprzód, o tym świadczyło wystąpienie nowego rosyjskiego premiera Trepowa (po upadku Sturmera), który 2 grudnia już zapowiedział Polskę zjednoczoną, jako państwo w unii z Rosją, a nie jako prowincję autonomiczną. W ślad za tym Mikołaj II w rozkazie do armii i floty 25 grudnia 1916 r. ogłosił „wolną Polskę”, obok zdobycia Konstantynopola, jako rosyjski cel wojenny.