Traktaty brzeskie i ich następstwa

Traktaty brzeskie i ich następstwa

Na wiadomość, że rząd sowiecki zawarł z cesarzami zawieszenie broni i rozpoczyna z nimi pertraktacje pokojowe w Brześciu, Kucharzewski spróbował się wprosić na ten kongres, ale dostał odprawę – los Polski był już wewnętrzną sprawą niemiecką. Bolszewicy jeszcze słabi u siebie, zagrożeni kontrrewolucją, słuchali cierpliwie koszarowej wymowy gen. Hoffmanna, ale nie spieszyli z pokojem. Za to przedstawiciel bezgranicznej Ukrainy, feldfebel Sevriuk skwapliwie podpisał z Czeminem i Kiihlmannem 9 lutego [1918 r.] traktat, odrywający od Kongresówki Chełmszczyznę i Podlasie (Lwów był jeszcze własnością patronującego tej robocie cesarza Karola). Ponieważ Czernin do ostatka oszukiwał Polaków cesarską życzliwością wrażenie było tym okropniejsze. Zaprotestowały koła parlamentarne w Wiedniu i Berlinie, podali się do dymisji Kucharzewski i generał-gubernator lubelski Szeptycki, tłumy manifestowały w Krakowie i Lwowie. W Warszawie i innych miastach wybuchły strajki manifestacyjne. Nawet Rada Regencyjna napiętnowała bezprawie i próbowała głosić, że odtąd czerpie władzę „z woli narodu”.

Na Zachodzie nawet ci, co kręcili głowami nad prawem Polski do pewnych mieszanych terenów zrozumieli, że Niemcy przez układ z Rosją chcą się odżywić „ukraińską pszenicą”, a potem rzucić wszystkie siły na Paryż; więc oczywiście operacji brzeskiej nawet Anglicy nie uznali. Ale najmocniejszym protestem przeciw „haniebnej zdradzie sojuszników” było przedarcie się płk. Józefa Hallera z II brygadą legionów przez front pod Rarańczą; artylerię zatrzymali austriacy, wielu legionistów zamknęli w Huszt, potem w Marmaros-Sziget. Tymczasem niepodległy wódz dążył do wyzwalających się spod rosyjskiej dyscypliny formacji polskich (Stankiewicza, Michaelisa, Żeligowskiego). Nie zastał tam jednak wielkiej moralnej siły. Jakkolwiek na zjazdach wojskowych Polaków w 1917 r. [postanowiono tworzyć odrębne oddziały polskie w Rosji kontynuując walki z Niemcami], ale tamtejsi demokraci spod znaku Lednickiego woleli podlegać Radzie Regencyjnej niż endekom. A znaleźli później oparcie także w obszarnikach kresowych, którzy ufali, że ich Rada Regencyjna do spółki z Niemcami, a za pomocą polskich żołnierzy ochroni przed bolszewicką rewolucją agrarną.

Generał Józef Dowbor-Muśnicki, dzielny organizator I korpusu na Białorusi (koło Mohylowa i Bobrujska), zaciśnięty przez Niemców i bolszewików, zamiast łączyć się z Hallerem, uznał nad sobą władzę Rady Regencyjnej. Zresztą ten krok ani nie ocalił polskich dworów na kresach, ani samego Dowbora od niesławnej kapitulacji 21 maja [1918 r.], mocą której jego korpus został rozpuszczony do domów. Nie poszli za jego przykładem Haller i Żymierski, uznający nad sobą tylko dowództwo wojsk polskich w Kijowie.

11 maja [1918 r.] korpus ich po krwawej bitwie pod Kaniowem, z braku amunicji i żywności, złożył broń, a wódz udał się przez płonący kraj do Moskwy, stamtąd na brzeg murmański Morza Białego, do oddziałów koalicyjnych. Inni ściągali tam za nim, jeszcze inni na Syberię, pod znak V dywizji.