Upadek Władysława Grabskiego

Upadek Władysława Grabskiego

Krytyczna chwila nastąpiła dla rządu w lipcu [1925 r.], gdy wygasł termin, do którego Niemcy musieli nabywać węgiel z polskiej części Górnego Śląska. Runęła równowaga bilansu handlowego, waluty w Banku Polskim gwałtownie topniały. Rzesza rozpoczęła wojnę celną w błogiej nadziei, że Polska załamie się ekonomicznie i przypłaci obcą pomoc utratą ziem zachodnich. Ta nadzieja była przedwczesna, Polska przeciwnie zahartuje się w walce, uniezależni i przystosuje produkcję do nowych warunków. Ale skok dolara z 5,20 na 8,90 przeraził opinię i ośmielił kluby chłopskie do ataku na rząd, na co już prawica nie znalazła innej rady, jak dopuścić do reorganizacji rządu. W takiej chwili gdy prawica, centrum i socjaliści podawali sobie ręce by przeciwstawić Niemcom gabinet koalicyjny, Piłsudski stanął 14 listopada [1925 r.] przed Wojciechowskim, aby go przestrzec przed zaniedbywaniem moralnych interesów armii. Zaniedbaniem byłaby nominacja Sikorskiego i Szeptyckiego, i dopuszczenie sejmu do wpływu na sprawy wojskowe. Nazajutrz w Sulejówku wśród ciżby oficerów gen. Dreszer wygłosił do marszałka mowę na temat „nędzy” grożącej oficerom, ofiarowując mu do dyspozycji zwycięskie szable. Przewrót wisiał na włosku, piłsudczycy podsuwali Sikorskiemu myśl jakiegoś zamachu bombowego. Ale w tej samej chwili partie doszły do porozumienia. Tekę premiera i ministra spraw zagranicznych wziął Aleksander Skrzyński, skarb Jerzy Zdziechowski, sprawy wewnętrzne Władysław Raczkiewicz, parę innych socjaliści – Moraczewski i Barlicki, oświatę Stanisław Grabski. Wobec tak budującej zgody Piłsudski pozwolił czy też polecił gen. Żeligowskiemu objąć ministerstwo spraw wojskowych. Demokracja parlamentarna rzuciła na stół w postaci Skrzyńskiego ostatni swój atut [20X11925 r.].

Skrzyńskiego taniec nad przepaścią

Co tylko trzeba było lansować w pierwszym expose [25 XI 1925 r.], aby nikogo nie urazić, rzucił z trybuny nowy premier: nietykalność zdobyczy społecznych, reformę rolną, obronę przed inflacją, tani kredyt, zmniejszenie bezrobocia itp. Wszystkie w imię złagodzenia konfliktów. Socjaliści upewnili, że weszli do rządu, aby ratować państwo i klasę pracującą od katastrofy. Główny przecież ciężar owego ratowania wziął na swe barki Zdziechowski. Jemu przypadło wstrzymanie upadku złotego na poziomie 9 zł 10 gr za dolar. Narady grudniowe ujawniły poważną rozbieżność poglądów. Narodowcy widzieli ocalenie w zahamowaniu zbędnego przywozu, wzmocnieniu własnego wywozu, zmniejszeniu liczby ministeriów, urzędów i urzędników, naprawie gospodarki w kolejnictwie i przedsiębiorstwach państwowych. Socjaliści uważali to za półśrodki i domagali się mocnego obciążenia klas posiadających, tudzież wprowadzenia jednorocznej służby wojskowej, a więc redukcji wojska (i policji), ograniczenia wywozu. Kompromisowy program z obniżką płac urzędniczych zyskał aprobatę sejmu pod nazwą ustawy sanacyjnej (przy prowizorium budżetowym). W ciągu czterech miesięcy Zdziechowski, nie redukując wojska, doprowadził do zupełnej niemal równowagi budżetowej na stopie 1 700 milionów. PPS, choć niezadowolona z niedotrzymania kompromisu, pozwoliła swym ministrom ratować państwo i klasę robotniczą.

Piłsudski o swoje walczył dalej. Odrzucił nowe propozycje Żeligowskiego i wznowił w „Kurierze” hałaśliwe enuncjacje znieważające byłych generałów austriackich. W związku z tą kampanią Moraczewski w lutym [1926 r.] ustąpił miejsca Barlickiemu. PPS rozdwojona wewnętrznie między zwolennikami Piłsudskiego i wyznawcami czystego socjalizmu, na razie uzgodnionego z parlamentaryzmem, także wobec rządu zajęła pozycję dwuznaczną. Ministrowie konferowali w gabinecie, często grożąc dymisją, agitatorzy szerzyli w kraju ferment strajkowy. 20 kwietnia [1926 r.] zerwali koalicję motywując to tym, że Zdziechowski przerzuca „cały ciężar kryzysu na barki klasy pracującej”, a inne stronnictwa prawicy nie chcą podwyższać podatku majątkowego na zatrudnienie dla 300 000 bezrobotnych. Jeszcze większość istniała, bo za rządem stanęły także klub Chrześcijańsko-Narodowy i Narodowa Partia Robotnicza. Mimo to 5 maja [1926 r.] Skrzyński z wiadomych sobie tylko pobudek ostatecznie podał się do dymisji.