Walka z inflacją

Walka z inflacją

Po Sikorskim objęli Witos i Głąbiński gospodarkę w państwie o uznanych granicach, ale bez złota, bez skarbu. Pół roku poszło na marne. Nie uratowała marki polskiej narada byłych ministrów skarbu, którą […] w roku 1922 zwołał Wojciechowski. Niezaprzeczoną zasługą Grabskiego było jeszcze w 1921 r. stworzenie planu finansowego na trzy lata, niestety rzucał on tylko zdrowe myśli, gdy trzeba było piorunujących czynów. Interweniując przy Sikorskim na giełdach Grabski wypróżniał portfel dewizowy, skąd padło odium na następny rząd. Gdy odszedł po ujawnieniu tej smutnej prawdy, następca Hubert Linde okazał się niezdatny na tym stanowisku. Dopiero trzeci minister skarbu Władysław Kucharski, upatrzony przez Dmowskiego, okazał twardą rękę amatorom szerokiej ekspensy i zatroszczył się o perceptę. On przeprowadził przez sejm ustawy o podatkach: stałym, gruntowym i jednorazowym majątkowym, o finansach komunalnych, tudzież nie mniej ważną o waloryzacji opłat na rzecz skarbu, niestety skutki ich nieprędko mogły się ziścić, a tymczasem w kraju rozszalał się kryzys cen. Socjaliści strzegli ruchu cennikowego na rzecz pracowników; nikt nie panował nawet myślą nad równowagą dochodów i wydatków, ani nad bilansem handlowym. Bogacił się ten, kto miał silne łokcie i spryt; cierpieli ludzie żyjący ze „stałych dochodów”, a więc urzędnicy. Rozbudowywał się przemysł, wytrzymywało od biedy rolnictwo. Kucharski popełnił co najmniej błąd, ułatwiając francuskim kapitalistom spłatę długu skarbowi za wkłady w fabrykę żyrardowską – bez zabezpieczenia jego waloryzacji, którą sam wówczas przewidywał jako nieuniknioną. Socjaliści zażądali postawienia ministra przed Trybunał Stanu, lecz do tego zabrakło ministrowi odwagi, a sejmowi kwalifikowanej większości. Tymczasem w kraju wybuchały jedne po drugich strajki, często nieuniknione dla samoobrony w walce o byt, coraz częściej inspirowane przez wrogów rządu, a nawet przez wrogów Polski. Gabinet Witosa z trudem utrzymywał zaufanie nawet wśród swoich zwolenników. Jak tu rządzić, jakie pisać prawa, gdy jutro zamroczone było nieznaną w dziejach Polski i Europy katastrofą? Znów jak w roku 1920 potrzebny był wysiłek całego narodu z odłożeniem na kiedy indziej porachunków partyjnych. Ale na taki cud zgody wcale się nie zanosiło.