Wszelkie szkolenia jakie przeszedł w Gestapo oraz w SS polegały na dobrowolnym poddaniu się procesowi zezwierzęcenia i jedynie pomogły mu w zatarciu wszelkich odruchów człowieczeństwa.
Psychika Stroopa jest zdemoralizowana, skrzywiona. W czasie eksterminacji Żydów pokazuje swoją „beztroskę” w mordowaniu ludzi. Pomagają mu w tym faszystowskie ideały, wskazujące na pełną podległość przełożonym, przez co nasz bohater usprawiedliwia swoje czyny. Ślepo wykonywane rozkazy to jedna strona medalu, jednakże niewytłumaczalnym jest fakt, że ich nadzwyczajna brutalność nigdy nie zastanawiała Jurgena Stroopa.
Jest on człowiekiem obłudnym, pysznym, aroganckim. Wszystkie te cechy zostały mu za własnym przyzwoleniem wpojone przez faszystowskich mocodawców. Dzięki zagłuszeniu głosu własnego sumienia, swojej nieopisanej brutalności, a także „pilności” w wypełnianiu rozkazów, staje się jednym z najbezwzględniejszych generałów SS.
Miron Białoszewski w „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego” opowiada prostymi słowami własną historię. Mówi o 63 dniach, jakie przeżył w Warszawie, opisując jednocześnie losy cywilnej ludności stolicy. Opowiada szczegółowo w formie pamiętnika każdy dzień. Posługuje się językiem potocznym, nazywanym przez samego autora „gadaniną”, nasyconym zdaniami pojedynczymi lub równoważnikami, kolokwializmami oraz wyrazami dźwiękonaśladowczymi, jednakże właśnie taki styl literacki pozwala na najbardziej realistyczne oddanie okoliczności powstania i opisania zwykłej codzienności mieszkańców Warszawy w tym okresie.
Widok Warszawy walczącej, jaki ukazuje nam Białoszewski, pełny jest przerażających obrazów. Mówi o wystraszonych ludziach z tobołkami, którzy kryją się przed bombardowaniem, poszukując coraz to nowych, bezpieczniejszych kryjówek. Przemieszczają się z zagrożonych ostrzałem lub atakiem niemieckich żołnierzy miejsc, w obawie przed mordowaniem i wysadzaniem domów. Ludzie wciąż próbują gdzieś uciec, nie chcą się poddać, gdyż walczą wprawdzie nie o wolność Ojczyzny, ale o własne życie. Miron Białoszewski w swoim utworze ogranicza się do opisywania jedynie doznań słuchowo-wzrokowych, nie wgłębia się we własne motywy postępowania, podchodzi do „tamtego” Mirona z dystansem. Łatwo jednak zauważyć, że wojna ma znaczący wpływ na jego psychikę. Dość niepokojące jest wydarzenie, gdy Białoszewski jest świadkiem ranienia przez Niemców na ulicy przypadkowego przechodnia. Choć autor jest bardzo blisko tego
miejsca i słyszy krzyk rannego, nie jest w stanie mu pomóc, ponieważ chce ratować własne życie. Możemy dostrzec w jego zachowaniu daleko posunięty egoizm oraz w pewnym stopniu zanik współczucia i odruchów ludzkich.
Moim zdaniem wojna zmieniła psychikę Białoszewskiego, wyrywając mu z życia najlepsze lata. Lata, w których zamiast miłości karmiony był śmiercią, gdzie zamiast przyjaźni obserwował egoizm, lata w których pomoc bliźniemu była karana śmiercią, a zwykłą ludzką egzystencję przerywały łapanki i egzekucje.
Zestawiając tych dwóch bohaterów naświetla nam się obraz psychiki ofiary i kata. Stroop, jako oprawca, sam – w pewnym momencie swojego życia – padł ofiarą obłudnej ideologii, jednak poddał się jej bezgranicznie, pozwalając odebrać sobie wszelkie ludzkie odruchy. Białoszewski natomiast, jako ofiara Powstania Warszawskiego, odczuwa podczas niego skrajne emocje: od chęci wspódziałania i pomagania innym, do egoizmu i walki o własne życie. Choć walczyli po przeciwnych stronach, wojna bez wątpienia zostawiła rysy w psychice zarówno Jurgena, jak i Mirona.