Wyprawa kijowska

Wyprawa kijowska

Na przedwiośniu, w odpowiedzi na polski wypad na Mozyrz i Kalenkowicze, wojska sowieckie próbowały ataku na Wołyniu i Podolu, ale zostały odparte. Wówczas Patek wyraził gotowość do rozpoczęcia rokowań w Borysowie. Cziczerin zgadzał się tylko na jakiś punkt w neutralnej Estonii i żądał zawieszenia broni na całym froncie. Przestrzegali Millerand i Foch. Posłowie mocarstw poparli raczej stanowisko rosyjskie. Rzecz znalazła oddźwięk w komisji spraw zagranicznych suwerennego sejmu i tutaj wszystkie kluby, od pacyfistycznej PPS do konserwatywnego klubu Dubanowicza, zaaprobowały zaczepną politykę federalistyczną naczelnika państwa. Oponowali, ostrzegali ku ogólnemu zgorszeniu endecy; Grabski złożył przewodnictwo w komisji. Ich zdaniem oświadczeniom przeciwnika należało wierzyć, a państwa ukraińskiego nie należało tworzyć, bo będzie ono organem wpływu Niemiec i zwróci się przeciw Polsce. Swój plan strategiczny wypracował Piłsudski za plecami właściwego sztabu (Stanisława Hallera) z paru zaufanymi oficerami, bez wtajemniczania, nawet w rzeczy niezbędne, podwładnych dowódców. Obiecywał sobie piorunującym uderzeniem rozbić siły wroga, pomóc ukraińskiemu narodowi w wywalczeniu wolności, potem (z Ukraińcami) zawinąć na Białoruś, gdzie tymczasem generał Szeptycki musi wytrzymać w defensywie. 25 kwietnia ofensywa ruszyła. Ze zdobytego Żytomierza 26-ego Piłsudski wydał odezwę do mieszkańców Ukrainy zapowiadającą wyzwolenie – a po utworzeniu rządu narodowego odejście wojsk polskich z terenu wyzwolonego państwa. Wróg bronił się słabo. 8 maja bez pośpiechu, nie doczekawszy się bitwy, gen. Rydz-Śmigły wkroczył do Kijowa. Piłsudski odwiedził miasto, przygotował przeprawy i powiedział dziennikarzom, że – „Mogę iść tak daleko, jak zechcę”. Tymczasem zaś dawał Ukraińcom lekcję pływania. Ci jednak nie spieszyli – do nauki – zachowali się raczej niechętnie. Wódz odjechał do Warszawy, gdzie go czekały entuzjastyczne aklamacje. Nikt inny jak marszałek Trąmpczyński w podniosłej mowie witał zwycięzcę wracającego ze szlaku Chrobrego, przywracającego Polsce poczucie własnej siły, a niosącego innym wolność na bagnetach. W takich to dniach radosnych (20 V) stawił się w Belwederze wracający z Paryża i z kuracji Dmowski, by zdać sprawę naczelnikowi państwa ze swych osiągnięć i usiłowań, a zarazem ustalić razem wytyczne polskiej polityki na przyszłość. Od razu powstał spór o wielką Ukrainę. Wobec wzburzenia Piłsudskiego Dmowski pożegnał gospodarza. To była ich druga i ostatnia rozmowa w cztery oczy.