Johnny Borrell uznawany jest za największego bufona brytyjskiej sceny indie. Arogancki, pretensjonalny, nieprzytomnie zakochany w sobie. Teksty lidera Razorlight (którzy na ostatniej płycie mocno skręcili w stronę klimatów U2 czy The Waterboys) są wyłączną emanacją jego ego, często trącąc banałem. Nie można jednak zaprzeczyć, że Borrell ma talent, wdzięk i charyzmę. Chociaż łatwo go nie lubić, to pisze świetne piosenki, wokalnie daje radę, a na scenie po prostu rozsadza go energia. No i wygląda jak młody Bob Geldof. Tabloidy rozpisują się też o jego życiu uczuciowym, bo spotykał się z Kirsten Dunst, Natalie Imbruglią i Emmą Watson. Playboy, narcyz, świetny muzyk, kiepski poeta, zakładnik miłości…
Razorlight wystąpią 4 września na Placu Defilad w Warszawie podczas Orange Warsaw Festival. W nie byle jakim towarzystwie. Pod Pałacem Kultury zobaczyć będzie można też MGMT, Calvina Harrisa czy N.E.R.D.
by: Adam Kruk 2009
Posted on 2009/07/15
0