Tydzień temu odszedł John Hughes, co w polskich mediach przeszło niemal bez echa, w Stanach natomiast niemal każdy dorastający w latach 80. osobnik poczuł się trochę osierocony.
Hughes, reżyser i scenarzysta, który stał się ojcem kina nastoletniego niepokoju lat 80., jak nikt inny ukazywał młodzieńcze lęki i obawy, zgrabnie balansując pomiędzy patosem a farsą i uzupełniając swoje filmy piosenkami, których tekst był swoistym aneksem do obrazu.
John Hughes z aktorami z „The Breakfast Club„
Ścieżki dźwiękowe ilustrujące jego filmy są ucztą samą w sobie – Hughes jak mało kto miał dar do wybierania kawałków ówczesnej alternatywy muzycznej nonszalancko zestawiając je z popowym mainstreamem. I tak w jego filmach obok siebie znalazły się utwory The Smiths i Kajagoogoo, Simple Minds i Nik Kershaw, Killing Joke i Wham, Echo&The Bunnymen i Los Lobos.
Dla wielu dzisiejszych trzydziesto-paro latków The Breakfast Club, Pretty in Pink, Ferris Bueller’s Day Off czy Sixteen Candles pozostały ich pokoleniowymi portretami, które nadal wiele mówią o nich samych i latach, w których przyszło im podejmować życiowe wybory.
by: Maria Durska 2009
Bart
2009/08/18
To smutne, ale moje DVD z The Breakfast Club jest już tak zmasakrowane od ciągłego (nad)używania, że aż głowa boli. Mam tylko nadzieję, że jego śmierć nie przyspieszy prac nad remakiem.
olaf
2009/08/20
przzyznam bez bicia – nic nigdy nie widzialem a szkoda 😦
popvictims
2009/12/02
Adam:
http://www.undertheradarmag.com/news/john_hughes_the_eternal_teenager_an_appreciation_news/
Heather
2015/05/10
Howdy great blog! Does running a blog likle this take a massive amount work?
I’ve absolutely no expertise in coding however I was hoping to statt my own blog in the near future.
Anyhow, iif you have any suggestions or techniques for new blog ownmers please share.
I know this is off subject but I simply needed to
ask. Cheers!