Minęło ćwierćwiecze od wydania jednej z najważniejszych amerykańskich płyt ubiegłego wieku. „Born in the USA” Bruce’a Springsteena był najlepiej sprzedającym się albumem 1985 roku. Nawet jeśli wśród fanów Bossa są zagorzali zwolennicy płyty „Nebraska” (1982) czy „Born to Run” (1975), to właśnie „Born in the USA” zrobiła z Bruce’a ikonę lat 80-tych i zarobiła dla niego majątek. Patriotyzm i optymizm tego krążka wpisywał się idealnie w epokę Reagana (choć sam Springsteen jest demokratą), wyrażając dumę z bycia Amerykaninem, ale i trudy zwykłych ludzi z prowincji, co zawsze było tematem Springsteena. Wszystko, co związane z tym albumem przeszło do historii popkultury. Okładka autorstwa Annie Leibovitz, młodziutka Courteney Cox w klipie do „Dancing in the Dark„, wreszcie umieszczenie 7 singli z jednej płyty w pierwszej dziesiątce amerykańskiego Billboardu (udało się to jeszcze tylko Michaelowi Jacksonowi i jego siostrze Janet). Poniżej tracklista legendarnego krążka:
1 Born In the U.S.A.
2 Cover Me
3 Darlington County
4 Working On the Highway
5 Downbound Train
6 I’m On Fire
7 No Surrender
8 Bobby Jean
9 I’m Goin’ Down
10 Glory Days
11 Dancing In the Dark
12 My Hometown
Miano klasyka zyskała także niesamowicie erotyczna ballada „I’m on Fire”, wyjątkowa z kilku powodów. Po pierwsze to pierwsza piosenka, w której Springsteen użył syntezatorów. Po drugie, to jego pierwszy klip, w którym Boss nie występuje na scenie, a w roli mechanika samochodowego:
Piosenka stała się szlagierem na miarę utworów Lady Punk w Polsce. Większość z z jej coverów to niczym nie wyróżniające się smęty (John Mayer, Chromatics), ale kilka naprawdę się udało. Heather Nova zaintrygowała kojotami pod koniec utworu, nudziara Bat for Lashes dodała fajne dzwoneczki, a Johnny Cash na świetnej płycie „Badlands” (hołdu dla Springsteenowskiej „Nebraski”) przerobił „I’m on Fire” na szlagier country. Najlepiej ze wszystkich wypadły jednak Electrelene – nieistniejąca już niestety kapela samych dziewcząt z Brighton. W ich wykonaniu „I’m on Fire” dostaje kopa energii i lesbijskiego uroku:
by: Adam Kruk 2010
Kinoton*
2010/04/17
ja akurat sluchalam:
ale to mnie zauroczylo!!
niebieskiepomarancze
2010/05/01
„lesbijskiego uroku” piszesz? To już chyba tylko i wyłącznie twoje fantazje. Poza tym dziewczyny naprawdę słabo wypadają na scenie z tą piosenką. Troszeczkę żenujący widok jak na mój gust.