WSZYSTKO PRÓCZ DZIEWCZYNY

Posted on 2010/06/01

3


Tracey Thorn wydała właśnie nową płytę Love And Its Opposite. Produkcją zajął się Ewan Pearson, a  spiritus movens projektu był jej długoletni partner zawodowy z duetu Everything But The Girl, a tym samym jej partner życiowy, od niedawna także mąż – Ben Watt. Bez tej pary cały brytyjski pop lat 80. byłby inny, a elektroniczne lata 90. nie dostałyby swojego symbolu konwersji na syntezator. Bez nich nie byłoby takich kapel jak Belle & Sebastian, Camera Obscura czy She & Him.

Nowa płyta Tracey brzmi bardziej jak Everything But The Girl z lat 80-tych niż za czasów największych sukcesów w latach 90-tych. A różnica jest znaczna. Popatrzmy jak zmieniali się poprzez dekady:

1. Everything But The Girl w wersji ejtisowej to więcej fryzury Tracey niż samej artystki. No i brzmienie, sytuujące się gdzieś pomiędzy Basią Trzetrzelewską, Fairground Attraction i The Smiths:

2. Lata 90. to przede wszystkim opromienienie wielkim sukcesem singla „Missing” ze świetnej płyty Amplified Heart (1994), który obok filmu „Trainspotting” Boyle’a mógłby stanowić symbol ostatniej dekady XX wieku oraz najlepiej sprzedający się w ich karierze album – Walking Wounded (1996) . Poniżej tytułowy utwór z ich (jak na razie) ostatniej płyty „Temperamental” (1999).

3. W latach zerowych nie wydali razem już nic, prócz składanek z remiksami i największymi hitami. Wychowywali potomstwo. W końcu Tracey zdecydowała się na karierę solową. Oto jej odsłona z poprzedniej płyty „Out Of Woods” – kawałek „It’s All True”:

Płytę Love And Its Opposite promuje singiel „Oh, The Divorces!. Być może nie jest najbardziej porywający, ale całość materiału zgromadzonego na płycie wciąga. Trudno nie przejąć się przy „Why Does The Wind?” czy „You Are A Lover”, bo głos Tracey wciąż pozostaje wyjątkowy. Tak jak jej dyskusyjna uroda.

by: Adam Kruk 2010

Posted in: Adam Kruk, Muzyka