FIB 2010 FOTO STORY

Posted on 2010/07/21

4


Impreza przebiegająca w piknikowo-festynowej atmosferze, z jednym z najlepszych line-upów w Europie – Festival Internacional de Benicàssim. Między 15 a 18 lipca do niewielkiego miasteczka w Walencji zjechały w tym roku nie tylko pierwszoligowe muzyczne nazwiska. Benicassim przeżyło także prawdziwy najazd Brytyjczyków i na kilka dni stało się turystyczną kolonią Zjednoczonego Królestwa. Bo FIB bardziej niż hiszpańskim festiwalem, jest angielską imprezą w Hiszpanii. Przełożyło się to na zagęszczenie pod sceną – uśpieni początkowo Fiberzy (tak nazywa się na Benicassim publiczność), ożywili się dopiero, gdy pod koniec czwartkowego wieczoru rozpoczął się koncert pupilków brytyjskich  mediów, zespołu Kasabian. Szkoda, bo wcześniej zobaczyć można było też kilka ciekawych zjawisk muzycznych z Hiszpanii. Ale nie tylko o muzykę tu chodzi – FIB to także krążenie między pustynnym, wzniesionym terenem festiwalu, a idealną plażą położoną niżej w miasteczku. I tu też nieraz trzeba było dokonywać trudnych wyborów.

NA SCENIE:

Ian Brown: Vanity kills

Vampire Weeekend drinking Horchata on Spanish stage

Hot Chip for my Brothers

Goldfrapp flying on a Rocket

Dirty Projectors – Dave Longstreth: We’re fucked for life.

Julian Casablancas: Muchos fucking gracias!

Charlotte Gainsbourg convincing that heaven can wait

Mumford and Sons – four little lion men.

The Temper Trap – Dougy Mandagi: Wow, you’re the most beautiful audience I’ve ever seen.

The Specials – Terry Hall: Thanks for waiting for us… for so many years!

Daedelus’ set clearly saying Viva Vida

Klaxons are not over yet. The new album comes out soon.

FIBERZY:

by: Adam Kruk, Kuba Żary 2010