JAMIE NA POLSKIEJ ZIEMI

Posted on 2010/11/13

0


Piątek 12. listopada wypadało spędzić w Poznaniu, bo muzycznych miejsc i okazji było po temu tu sporo. W Kisielicach zagrał Coldair, do Cafe Mięsna z Los Angeles przybyli Geneva Jakuzzi, a do Dragona – songwriterka z Nowego Jorku, Nina Nastasia. Klub SQ na swoje 5.  urodziny zaprosił natomiast Jamiego Lidella. My wybraliśmy tę ostatnią opcję. Nie żałujemy.

Wieczór rozpoczął się od supportującego występ angielskiej gwiazdy Mooryca, jednak tym, co zelektryzowało publiczność, było dopiero wejście na scenę pana w kapitalnej musztardowej marynarce.

Po czwartkowym koncercie w warszawskiej Stodole Novika na gorąco komentowała: Myślałam, że nie mam już idoli, ale… his name is JAMIE! Także w Poznaniu Lidell pokazał klasę. Właściciel jednego z najlepszych soulowych głosów naszych czasów potrafi zrobić fenomenalny show i nawiązać świetny kontakt z publicznością (nieraz podczas koncertu jesteś pewien, że artysta patrzy właśnie na  C i e b i e). Największy szał był przy „Multiply” i „Another Day”, zabrakło może „Wait For Me”, za to materiał z ostatniej płyty „Compass” sprawdził się rewelacyjnie – zagrane na bis „She Needs Me” potwierdziło, że Jamie zasługuje na miano Prince of Warp.  Jednym z ostatnich wykonanych późną nocą utworów była rozszerzona wersja „Little Bit of Good” z albumu „Jim”. Radość, energia, erotyzm:

by: Kuba Żary, Adam Kruk 2010