W minioną niedzielę zakończył się FILMeX – jeden z kilku międzynarodowych festiwali filmowych odbywających się w Tokio. Skalą i rozmachem nie może co prawda równać się z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym w Tokio – TIFF, ale też nie zamierza. Organizatorzy stawiają przede wszystkim na kino azjatyckie młodych, oryginalnych filmowców, którzy dopiero walczą o swoją pozycję na rynku filmowym. Przeglądając repertuar festiwalu nie trafimy więc na produkcje podbijające światowe box office’y. Możemy za to załapać się na seanse filmów, których w innym wypadku nie znaleźlibyśmy nawet w dobrze wyposażonej wypożyczalni. Oprócz projekcji konkursowych kilka ciekawych retrospektyw (w tym roku filmy izraelskiego reżysera Amosa Gitaia i klasyki lat 50-tych: japońskiej wytwórni Shochiku) oraz specjalnych seansów pozakonkursowych (chociażby tegoroczny zwycięzca Cannes – tajski „Wujek Boonmee, który potrafi przywoływać swoje poprzednie wcielenia” czy pokazywana w Wenecji szokująca chińska „Nora”). Szkoda, że sale kinowe wypełnione były najwyżej do połowy.
Tegoroczny konkurs filmowy wygrał japoński, dość przeciętny dramat psychologiczny „Love Addiction” w reżyserii Nobuteru Uchidy. Specjalną nagrodę Jury dostał ciekawszy „Single Man” chińskiego Debiutanta Hao Jie – zagrana prawie w całości przez amatorów, bezpretensjonalna opowieść o starszych ludziach żyjących na chińskiej prowincji, gdzie nadal szukają seksualnych przyjemności :
Moim osobistym faworytem był jednak „Myśliwy” irańskiego reżysera Rafiego Pittsa, pokazywany jakiś czas temu również w Polce w niektórych kinach studyjnych. Historia mężczyzny, który po tym jak jego żona i córka giną w strzelaninie podczas protestów w Teheranie, postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Nie tak łatwo jednak ocenić kto tutaj jest myśliwym, a kto zwierzyną, komu należy się współczucie, a komu kara. Subtelny w wymowie i w formie film o przemocy jest również krytyką policyjnego systemu, w kraju, który na krytykę sobie nie pozwala. Poseansowe spotkanie z niesamowicie interesującym reżyserem dało więcej światła na okoliczności powstawania tej produkcji, jak również na obecną sytuację irańskiej kinematografii – festiwalową rozmowę można zobaczyć tutaj.
Być może „Myśliwy” nie doczekał się żadnego wyróżnienia, gdyż zeszłoroczną edycję festiwalowego konkursu wygrał właśnie film irański. „Nikt nie rozumie perskich kotów” Bahmana Ghobadi’ego to rewelacyjna opowieść o młodych Irańczykach próbujących swoich sił jako muzycy rockowi chowając się po teherańskich piwnicach. Mimo poważnych problemów z cenzurą, a może również dzięki nim, kino irańskie ma ostatnio bardzo dużo do powiedzenia.
by: Grzegorz Kruk 2010
Jakub Bobrowski
2010/11/30
Śmiem stwierdzić, że „Nikt nie rozumie perskich kotów”, (nota bene film zakazany w samym Iranie, ale dostępny w sieci), bije na głowe dużo lepiej znany film Fatiha Akina „Crossing the Bridge: The Sound of Istanbul”, jeżeli chodzi o muzyczną podróż po wielkiej metropolii.