Rozbuchane, przekombinowane, pretensjonalne. Albumy koncepcyjne rzadko się udają. Zazwyczaj narracyjny pomysł góruje w nich nad muzyką, która podporządkowana mu, traci swoją autonomiczność. Wśród koncept-albumów znajdziemy te legendarne, bardzo już pomarszczone i nieatrakcyjne („Tommy” The Who, „The Wall” Pink Floyd), te, które wciąż imponują ponadczasową świeżością ( „What’s Going On” Marvina Gaye’a, „The Hounds of Love” Kate Bush), i te bardziej współczesne – „American Idiot” Green Day czy „The Suburbs” Arcade Fire. Niektórzy uważają, że każda płyta jest koncept-albumem, ale my chcemy przyjrzeć się naprawdę dziwnym pomysłom na krążki, których jedna głowa by nie wymyśliła, musiały być więc wynikiem dziwnych kolaboracji. Oto 5 w z nich, które w ostatnim czasie przypadły nam do gustu. Nie dajemy jednak głowy, że wytrzymają próbę czasu.
1. Pet Shop Boys + Hans Christian Andersen – w marcu w londyńskim teatrze tańca Sadler’s Wells odbyła się premiera baletu „The Most Incredible Thing”, zrealizowanego na podstawie baśni Andersena „Historia najmniej prawdopodobna”. Opowieść zrodzona przez dziwaczną wyobraźnię Duńczyka dopełniona została tu choreografią ekscentrycznego wenezuelskiego tancerza Javiera De Frutosa, który pracował wcześniej na West Endzie przy „Kabarecie”. Żeby było jeszcze dziwniej, muzykę do baletu napisali Pet Shop Boys. Jak mówił Neil Tennant: W przeszłości komponowaliśmy kawałki do klubów tanecznych, napisanie muzyki do baletu wydaje się więc logiczną kontynuacją. Premierze teatralnej towarzyszyło wydanie ścieżki dźwiękowej na dwupłytowym albumie „The Most Incredible Thing” . A.K.
2. The Knife + Karol Darwin – Dreijerowie dziwakami byli od początku swojej kariery (a kto wie, może i życia). Zawsze trochę jak dzikie zwierzątka, które nieopatrznie zapuściły się w krainę showbiznesu i spłoszone, uciekały w przebrania, maski, cienie i dymy. Swój status absolutnych muzycznych ekscentryków Karin i Olof ostatnio potwierdzili już ostatecznie. W 2009 roku we współpracy z dwójką Berlińczyków – Planningtorock (Janine Rostron, niemiecka kompozytorka sięgająca do brzmień hip-hopowych, glam rockowych i muzyki klasycznej) i Mt. Simsem (Matthew Sims, amerykański didżej, producent i performer) – skomponowali operę „Tomorrow, In a Year” na 200-tą rocznicę urodzin Karola Darwina, opartą na tekście jego przełomowej pracy „O powstawaniu gatunków”. W trzech głównych rolach obsadzeni zostali: electropopowy wokalista Jonathan Johansson, mezzosopranistka Kristina Wahlin i duńska aktorka Lærke Winther. Trudno wyobrazić sobie środowisko lepsze od tej eklektycznej mieszaniny, bogatej w idee reprezentujące różne style i epoki, do tego, by opera mogła ewoluować w nową, nieznaną do tej pory formę. K.Ż.
3. Sparks + Ingmar Bergman – po świetnym, choć dziwacznym albumie „Exotic Creatures of the Deep” bracia Mael postanowili pójść za ciosem i nagrali rzecz jeszcze bardziej przewrotną: „The Seduction of Ingmar Bergman” czyli musical radiowy osnuty wokół zupełnie fikcyjnej wizyty w Hollywood tego najwybitniejszego szwedzkiego reżysera. Projekt audycji tyczącej Bergmana zlecony został przez szwedzkie radio publiczne. Bracia Mael dostali jednak całkowicie wolną rękę i popuścili wodze fantazji zarówno w warstwie narracyjnej, zapętlając postać reżysera w sporą ilość absurdalnych sytuacji, realizacyjnej, zatrudniając do współpracy aktorów, którzy mieli okazję pracować z Bergmanem, jak i stylistycznej, z dużą gracją łącząc musical, operę, kabaret, orkiestralne rozbuchanie i rockowy pazur. Powstała na wskroś filmowa muzyczna opowieść o różnicach między Europą i Stanami, głównie w kwestii podejścia do sztuki. Tego mogli dokonać jedynie Sparks od czterech dekad idący na przekór wszystkim trendom i konsekwentnie realizujący własną pokręconą koncepcję artystyczną. G.K.
4. Fatboy Slim + David Byrne + Imelda Marcos – Tu spoczywa miłość, powiedziała Imelda Marcos odwiedzając hawajskie mauzoleum jej zmarłego męża Ferdinanda Marcosa, byłego prezydenta Filipin wygnanego z kraju za – bagatela – defraudacje, oszustwa i krwawe rozprawianie się z opozycją. Frazę tę, wraz z historią życia filipińskiej pierwszej damy, podchwycili David Byrne i Fatboy Slim. Monumentalny wymiar tej kolaboracji potęguje udział aż 22 uznanych wokalistek. Większość z nich – m.in. Florence Welsh, Martha Wainwright, Róisín Murphy i Cyndi Lauper – wcieliła się w samą Imeldę w różnych momentach jej życia. „Żelazny Motyl” (jak nazywano Marcos na Filipinach) to postać pokroju Evy Perón – obie podziwiane i nienawidzone, zawsze oszałamiająco stylowe, często sięgające po metody dalekie jednak od elegancji. I właśnie „Evitę” przypomina „Here Lies Love” – nieco ironiczna opowieść o kobiecie, dla której tytuł „Miss Filipin” stał się przepustką do politycznej pierwszej ligi. K.Ż.
5. Evelyn + Evelyn – to siostry syjamskie, które przyuczane w dzieciństwie do „obsługi” rozmaitych nowo poznawanych „wujków”, trafiają w końcu do cyrku, gdzie ich jedynymi przyjaciółmi jest rodzeństwo syjamskich słoni o imieniu Elephant Elephant. Co zrobi Evelyn-Evelyn, gdy przyjaciele opuszczą ziemski padół? Zaczną karierę muzyczną i nagrają debiutancką płytę „Evelyn Evelyn”! Koncept album znanej niegdyś z The Dresden Dolls, a dziś bardziej z solowej kariery, Amandy Palmer i folk-punkowego wokalisty z Seattle, Jasona Webleya, to kwaśna, bardzo smutna i momentami niesamowicie zabawna opowieść. Muzyczne mockumentary – niesamowite, a jednak jakoś swojskie. A.K.
by: Popvictims 2011
yhm
2011/05/22
Planningtorock jest brytyjką.
popvictims
2011/05/23
Kuba: Rzeczywiście – zastosowałem tu skrót myślowy, bo oczywiście jest Angielką, ale znakomita większość jej muzycznych dokonań związana jest jednak z Niemcami. Jak sama napisała – „born in Bolton, reborn in Berlin”.
popvictims
2011/08/26
Dołącza Karen O: http://www.guardian.co.uk/music/2011/aug/26/karen-o-psycho-opera?CMP=twt_fd