OD ZERA DO BIG BROTHERA

Posted on 2011/11/07

4


Słynny zespół muzyczny z Liverpoolu? Oczywiście – The Beatles. Nie mniej interesująca jest też jednak inna grupa zawiązana w tym angielskim portowym mieście, choć budzi zapewne zainteresowanie zupełnie innego, niż beatlesowskie, audytorium. Mowa o Dead Or Alive, nowofalowo-synthpopowym składzie wyrosłym na gruzach Nightmares In Wax (nie mylić z triphopowym Nightmares On Wax). Niezmiennie frontmanem DOA (nie mylić z punkowym D.O.A.) był i jest Peter Burns, którego kolejne, rzec by można radykalne zmiany image’u (i nie tylko samego image’u – o czym później) szły w parze z wytyczaniem (narzucaniem?) zespołowi nowych muzycznych kierunków.

Zaczynali od rocka gotyckiego (sic!) – przypomnijmy w tym miejscu choćby utwór „Flowers”, budzący gdzieś z tyłu głowy skojarzenia z wczesnym The Birthday Party. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, iż w owym czasie gitarzystą i kompozytorem w DOA był Wayne Hussey – późniejszy członek The Sisters Of Mercy.

Tego typu – patrząc z dzisiejszej perspektywy – „smaczki” odnaleźć możemy jednak jedynie na trudno dostępnych dziś epkach. Pierwszy album długogrający DOA to dopiero Sophisticated Boom Boom z 1984 roku, nagrany już po zmianie image’u Pete’a Burnsa – na mocno androgyniczny (którym konkurował z Boyem George’em). Uwagę słuchaczy i krytyków przyciągnął singiel, będący remakiem hitu disco-supergrupy KC and The Sunshine Gang – „That’s the Way (I Like It)”.

Prawdziwy przełom to jednak dopiero rok 1985 i kultowy dziś album Youthquake, przynoszący światu m.in. utwór „You Spin Me Round (Like a Record)”, który zawojował listy przebojów na całym świecie, a do którego teledysk do dziś święci triumfy na YouTubie. Za całość odpowiadało songwritersko-producenckie trio Stock Aitken Waterman (SAW) – współpracujące m.in. z Divine, Donną Summer, Bananaramą czy Jasonem Donovanem.

 

Kolejny album był – zupełnie jakby zobowiązywał go do tego tytuł: Mad, Bad, and Dangerous to Know (1987) – źródłem zarówno kontrowersji, jak i prawdziwych kłopotów DOA. Za sprawą singla „Something in My House”, a właściwie teledysku do piosenki, Pete został oskarżony o propagowanie satanizmu (sic!); campowy klip do „I’ll Save You All My Kisses” został z kolei zbanowany przez MTV za promowanie treści homoseksualnych. Najbardziej szkoda jednak zmarnowanego potencjału utworu „Hooked on Love”. Wytwórnia płytowa mocno zaniedbała promocję singla, nie powstał nawet teledysk. A szkoda – moim zdaniem to najzgrabniejsza, najlepiej skrojona piosenka w całym repertuarze zespołu.

Nie będzie przesadnym stwierdzenie, że największy sukces Dead Or Alive odnieśli w Japonii. Trasa koncertowa, jaką odbyli po tym kraju w 1987 roku, zatytułowana Rip It Up, to apogeum sukcesu grupy. To zresztą dość ciekawe zjawisko – wielu brytyjskich popowych wykonawców święciło prawdziwe triumfy właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni, niektórzy byli wręcz „produktami eksportowymi” na drugi kontynent. Któż pamięta dziś choćby tak efemeryczne zjawisko jak band Eight Wonder? Właśnie. Tymczasem w Japonii nigdy o nich nie zapomną.

To, co wydarzyło się po eurodance’owym „hicie” „Turn Around and Count 2 Ten” z 1989 (i znów sukces w Japonii!) było już tylko coraz większą, lekko żenującą muzyczną degrengoladą Dead Or Alive. Znacznie ciekawsze okazały się wówczas dla opinii publicznej kolejne operacje plastyczne Burnsa, mogące sugerować jego dążenie do korekty płci. Pete „poprawiał” sobie jednak jedynie twarz, za to tak „skutecznie”, że później przez dwa lata jego usta ratował chirurg specjalizujący się w rekonstrukcjach ciała osób po nowotworach. To, a także rozwód po 28 latach z żoną Lynne Corlett i ślub z Michaelem Simpsonem, na początku nowego millennium uczyniło z Pete’a jednego z ulubieńców tabloidów, jak i telewizyjnych show. Zwieńczeniem tego procesu był udział artysty w 2006 roku w angielskim Celebrity Big Brother.

Nie ogląda się tego źle (YouTube), Peter Burns jest postacią fascynującą, w dodatku – całkiem niegłupią, i to nie tylko w zestawieniu z pozostałymi mieszkańcami domu Wielkiego Brata. To dojrzała, świadoma siebie pop-ikona. Jednak muzycznie – cóż – to już chyba tylko odcinanie kuponów od You Spin Me Round, stanowiącego sam wierzchołek paraboli sławy Burnsa i Dead Or Alive. Teraz, niestety, tendencja spadkowa trwa i wyraźnie nie zanosi się na zmiany.

 by: Emilia Walczak 2011