I want to be a picture machine – deklaruje Enrico Nagel, po czym dodaje, że jego największą życiową obsesją jest tworzenie obrazów. Nagel, 25-letni artysta z Berlina, jest dziś na najlepszej drodze by stać się nowym ulubieńcem tak redaktorów pism modowych, jak i kuratorów w galeriach sztuki.
Enrico w stolicy Niemiec mieszka od urodzenia, nic więc dziwnego, ze wśród swoich największych inspiracji wymienia Niemców: berlińską artystkę, Lisę Wassmann, fotografiami opowiadającą współczesne baśni, oraz pełne subtelnej wrażliwości obrazy Dirka Lange. Stałym motywem w jego własnych pracach jest swego rodzaju dekapitacja – pozbawienie przedstawianych postaci twarzy, a wraz z nimi ekspresji, wypranie ich z uczuć. Jakichkolwiek emocji szukać trzeba w pięknych i jednocześnie przerażających (a może: przerażająco pięknych?) ciałach mężczyzn i kobiet, ale przede wszystkim w baśniowej kompozycji, w którą ciała te są przez Nagela wpisane.
Techniką, do której młody Niemiec wraca najczęściej, jest estetycznie wysmakowany kolaż, wyrastający z fotografii modowej, ale przeobrażający ją w coś o wiele bardziej niepokojącego. Z idealnie wyrzeźbionych i odzianych korpusów unosi się gwiezdny pył, wyrastają egzotyczne kwiaty albo falami wylewa się błyszczący jedwab. Motyw ten pojawia się w twórczości Nagela regularnie od czasu jego debiutu w 2007 roku. W takiej konwencji powstał m.in. zauważony przez międzynarodową prasę tegoroczny cykl Secret Garden, ale też seria Under Your Spell z 2011 roku, część wspólnego projektu z Elisą Gomez Alvarez. Przedsięwzięcie opatrzone hasłem-pytaniem Darf Kunst denn schön sein? (Czy sztuka może być piękna?), odczytywać można jako (po)nowoczesny głos w tej samej debacie o istocie sztuki, w której w połowie lat 70. performancem Art Must Be Beautiful/Artist Must Be Beautiful wzięła udział Marina Abramović.
Nagel bez wątpienia funkcjonuje w świecie mody i jako jego część – czy mu się to podoba, czy nie. Zapewne właśnie ze względu na osobisty związek z branżą, w swojej twórczości Niemiec często dyskutuje z jej estetycznymi kanonami, komercją wypaczającą wyraz artystyczny, uproszczeniami. Ten krytyczny wydźwięk wybrzmiewa wyraźnie w Second Sight – cyklu czarno-białych fotografii reklamowych, które potraktowane jako punkt wyjścia, tworzywo, poddane zostały fizycznym modyfikacjom: wodnym kąpielom, opalaniu, kolorowaniu. Modele zaludniający kadry, co dla Nagela typowe, pozbawieni są twarzy. Nagel zmywa z nich udawaną doskonałość, piękno z Photoshopa, wypełniając ich w zamian trudniejszą, bardziej osobistą narracją. Początkowo całkowicie jednorazowe – bo powielane w tysiącach – obrazy, teraz noszą ślady jakiejś nieznanej, niepokojącej historii. Stają się jedyne w swoim rodzaju.
W najnowszej, pokazywanej w czerwcu tego roku w berlińskiej galerii Neonchocolate, serii fotograficznej Behind The Glass Enrico Nagel wkroczył na zupełnie nowe dla siebie terytorium, z jednej strony wybierając zamiast złożonej i pracochłonnej techniki narzędzie pozornie bardzo proste, z drugiej – po raz pierwszy stając ze swoimi bohaterami twarzą w twarz. Zestaw siedmiu portretów powstał przy użyciu skanera, a niecodzienna technika przełożyła się na osobliwy efekt – zawieszenia postaci w atramentowoczarnej nicości. Piękne i smutne twarze są jakby uwięzione w bezczasie, można na nie tylko z daleko patrzeć, jak na eksponaty za szybą. Wybór skanera jako narzędzia jest interesujący także dlatego, że pozbawia fotografa dużej części wpływu na obraz i tym samym zmienia jego rolę w procesie twórczym.
Tempo, w którym Nagel produkuje swe kolejne serie, sprawia, że rzeczywiście – bardzo mu już blisko do bycia wymarzoną picture machine. Najnowsze prace Niemca znajdziecie na jego stronie internetowej albo fanpage’u na Facebooku. Albo po prostu w galeriach i magazynach, bo bez wątpienia chłopak ma przed sobą świetlaną przyszłość.
by: Kuba Żary 2012
Posted on 2012/11/08
0