foto nr 133
artysta: PORTISHEAD
tytuł: THIRD
rok: 2008
Na to, by trzeci album Portishead się nie udał, szanse były spore. Od poprzedniego krążka grupy minęło już 11 lat, na scenie muzycznej zdążyły rozbłysnąć (a w wielu przypadkach – i zgasnąć) nowe gwiazdy, a trip-hop i rola bristolskiego zespołu w rozwoju tego gatunku już dawno stały się zagadnieniami z historii muzyki. Third mogło być odcinaniem kuponów od dawnej sławy, nagranym tak, jakby lata 90. nigdy się nie skończyły – wtedy album byłby smutnym uzasadnieniem ciszy, która zapadła po Portishead. Próba przypodobania się publiczności i zaadoptowania nowych trendów zapewne rzuciłaby natomiast wstydliwy cień na legendę grupy i byłaby smutna na swój własny sposób. Ani jedno, ani drugie jednak się nie stało. O tym, jak bezszwowo nowy materiał – przywołujący dawną energię nowymi środkami – łączy się z ikonicznymi nagraniami składu z Bristolu, przekonałem się w 2011 roku podczas hiszpańskiego festiwalu w Benicássim. Zagrany ostatniego wieczoru set do dziś pozostaje jednym z najbardziej poruszających doświadczeń koncertowych mojego życia.
Więcej fot z płytą tu.
7 stycznia, 2015 → 0:07
[…] być współczesną inkarnacją trip-hopu – jednak do emocjonalności bliskiej Massive Attack czy Portishead dochodzi własnymi […]