foto nr 146
artysta: KOMETY
tytuł: THE STORY OF KOMETY
rok: 2008
W historii polskiej fonografii zdarzyło się sporo rzeczy, z którymi nie do końca wiadomo, jak się obejść. Trochę żena słuchać dziś niektórych z nich i żaden szanujący się festiwalowicz nie przyzna się, że ronił przy nich młodzieńcze łzy na pękniete nastoletnie serce. Dla mnie jednym z takich zjawisk jest zespół Komety, czyli wypadkowa tego, co zostało z legendy Partii. Troska o własny wizerunek (sic!) kazała mi nawet zakryć twarz ciałem własnego psa, żeby ta fotografia mogła zostać wykonana.
Nie byłam sama. Każda szanująca się mieszkanka Kotliny Kłodzkiej znała przynajmniej dwa teksty z The Story of Komety na pamięć, niektóre przypłacały to nawet długotygodniowymi szlabanami, kiedy to, zamroczone wizją usłyszenia “Bezsennych nocy” na żywo, wychodząc z domów okłamywały rodziców, którzy znajdowali je później na stacji Kłodzko Miasto, próbujące złapać pociąg do Wrocławia.
The Story of Komety to płyta, którą zgraja nieuczesanych chłopców z rozjechaną angielszczyzną próbowała zdobyć zagraniczne rynki. Zdobywanie powiodło się – jak nakazuje narodowy zwyczaj – średnio, dlatego w 2008 światło dzienne ujrzała polskojęzyczna wersja krążka. Znalazły się na nim, prócz obowiązkowych w świecie każdej nastolatki “Bezsennych nocy” (nie sypiało się wtedy lekko), “Kieszonkowca Darka”, “Spotkajmy się pod koniec sierpnia” czy “Wyglądasz źle”, także takie wykwity jak “Wreszcie w ciąży” z legendarną, najgorszą na świecie przyśpiewką: Teraz wreszcie jesteś w ciąży, już nigdy więcej nie będziesz musiała być sama.
Trochę żal, że los skazał tych (i tak już przecież nieurodziwych) chłopców na nienajszczęśliwsze fanki. Im człowiek starszy, tym mniej wierzy, że ktokolwiek będzie chciał spotkać się pod koniec sierpnia, mając tyle do powiedzenia – szczególnie w styczniu i szczególnie będąc zagranicą. Historyjki z The Story of Komety przypominają raczej o tych młodocianych chwilach, które mogą nawet zachęcać do dorastania. A to raczej mocna sprawa. Prawda, Gosiu?
Więcej fot z płytą tu
22 kwietnia, 2015 → 23:54
[…] mi to wszystko. Kiedy jednak znalazłam na półce kolegów płytę Lenny Valentino, a potem Komety, a do tego chwilę później przeczytałam wywiad z Brockiem, że on naprawdę wydaje ten nowy […]